Pewnie zostanę na miejscu zabita za to zdjęcie, ale co tam mi się podoba. Plany tygodnia całkowicie runęły gruzem. Wtorek był dniem bibliotecznym i rozmownym, baranówkowym takim. Środa spotkanie z najlepszym fotografem, ale bez zdjęć, wystarczyły nam rozmowy do 21 o wszystim i o niczym. Jak mi uciekniesz do klasy a, to cię zjem. Wiesz o tym? Czwartek spotkanie bułgaryjne, a jednak uwolnili się od babci :> No i właściwie dzień wczorajszy i dzisiejszy spędzony z panią na powyższym zdjęciu. Nocowanie i moje "kaszlenie", tłumienie śmiechów w poduszki, wojna o kołdrę, i wszystko inne. Jutro prawdopodobnie rosir z kuzynką. Cud miód jak wyjdzie. Może ta rybka nauczy mnie pływać jej stylem. Idę czytać, Branoc.