Hey moje Słoneczka <3
wróciłam, tak jak obiecałam ;*
Czytała, któraś z Was: Gwiazd naszych wina?
Główna bohaterka określała ból w skali 0-10,
ale 10 nigdy nie wykorzystywała,
zostawiała ten próg na moment,
gdy doświadczy takiego bólu,
że z żadnym poprzednim
go nie porówna..
Jeśli miałabym określić ból, który odczówam
nie dałabym mu więcej niż 8,
9 i 10 są przeznaczone dla moich A,
gdybym którą kolwiek z nich straciła..
Co pewien czas dostaje morfinę,
bardzo pomaga, ale nie na długo,
gdy przestaje działać i muszę czekać
po 2-3h na następną dawkę..
Do wtorku nie mogę wstawać z łóżka,
zresztą ból mi to uniemożliwia,
nie daje rady poruszyć głową,
mam problemy z mówieniem,
nawet oddychanie boli..
Nawet nie chce myśleć co czułabym
przy 9 albo 10.. umarła bym
Przepraszam, że się użalam nad sobą,
jestem tak strasznie zmęczona,
mam ochotę zasnąć na dwa tygodnie,
przeczekać to wszystko..
Nie chce aby Anabel widziała, że cierpie,
ona i tak jest przerażona całą sytuacją,
moja A jest ze mną prawie cały czas,
nie chce jej tym wszystkim zadręczać
to i tak jest dopiero początek :(
Pod koniec stycznia zaczną mnie faszerować chemią,
naświetlaniami i sama nei wiem czym jeszcze..
dają mi 70%, że wszystko się uda,
że przeżyje o ile ból mnie nie wykończy..
Postaram się pisać jak najrzadziej,
nie chce Was tym wszystkim obarczać Kochane,
jak tylko będę miała siłe ponadrabiam wszystkie Wasze wpisy,
Kocham Was moje Aniołeczki ;*
heh.. to wszystko pisałam 53 minuty,
ale było warto,
bardzo tęsknie Malutkie