Poszłam do swojego pokoju gdzie czekał na mnie Artur. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam, że leży z zamkniętymi oczami. Czyżby spał? Uśmiechnęłam się do siebie i po cichu zamknęłam drzwi oraz podeszłam do łóżka. Dałam mu buziaka w policzek. Od razu otworzył oczy i z szerokim uśmiechem spojrzał na mnie.
- O ty małpo. - powiedział i zaczął mnie łaskotać. W pewnym momencie spadł z łóżka. Obydwoje nie mogąc ze śmiechy podnieśliśmy się i usiedliśmy na łóżku, na którym wcześniej leżał. Nagle spoważniał i rozejrzał się po pokoju:
- Nic się tutaj nie zmieniło. - powiedział.
- A co chciałbyś żeby się zmieniło? - spytałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Myślałem, że ten okropny kolor zmienisz. - spojrzał się na mnie z ukosa czy się przypadkiem na niego nie rzucę.
- W sumie też mi się on nie podoba. - uśmiechnął się do mnie szeroko i zamilkł. Mój pokój był bardzo mały, ściany miały kolor cytrynowy. Naprzeciwko drzwi wejściowych było okno, natomiast po lewej stronie brązowa meblościanka, a po prawej stało łóżko przy której była ława i biurko.
- To co może mam Ci pomóc z remontem? - spytał.
- W sumie to możesz, ale jak się ociepli nie teraz. - uśmiechnęłam się, a on puścił mi oczko. I znowu zapadła cisza. Siedzieliśmy tak w milczeniu popijając herbatę.
- To od czego zaczynamy rozmowę? - spytałam przerywając ciszę.
- Nie wiem. Może od tego co przez te dwa lata robiłaś?
- Co mogłam robić? - spytałam i uśmiechnęłam się - uczyłam się tak jakby. A ty?
- A ja dostałem się na studia zaoczne jak już zapewne wiesz, no i pracuję.
-To dlaczego teraz nie jesteś w pracy? - spytałam poważnie.
- Ej, spoko nie wylali mnie. Wziąłem kilka dni urlopu, aby móc tutaj parę spraw pozałatwiać.
- I co pozałatwiałeś?
- Teraz już tak. - spojrzał się czule na mnie i się uśmiechnął.
- Mam rozumieć, że tą sprawą byłam między innymi ja? - spytałam spuszczając wzrok i ukrywając buraka. Wziął mnie za brodę, podniósł głowę do góry i powiedział prosto w oczy:
- Ty to byłaś tą najważniejszą. - pocałował mnie. W ogóle tego się nie spodziewałam. Tysiące myśli zaczęły mi chodzić po głowie. Nagle go od siebie odepchnęłam:
- Co ty robisz? - spytałam zbulwersowana.
- Chciałem Ciebie tylko pocałować. - powiedział i spojrzał się na mnie smutnymi oczami. - Zawsze chciałem to zrobić.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Bo jesteśmy. - odpowiedział i zamilkł. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy. - To może ja już lepiej pójdę.
- Gdzie? Zostań proszę. - spojrzałam się na niego maślanymi oczami i od razu poskutkowało.
- Okej. - usiadł spowrotem obok mnie i się patrzył przed siebie. Nie wiem co mnie napadło, zaczęłam go całować, a on odwzajemnił go. Zrobiło mi się tak wewnątrz ciepło, jakbym poczuła, że on jest mi przeznaczony, że go kocham. położył mnie na łóżko i zaczął powoli rękami błądzić: ramiona, talia, biodra, uda. Ja chwyciłam go za plecy i przycisnęłam mocniej do siebie, żeby nie mógł mi uciec. Zaczął całować mnie po szyi, aż tu nagle rozległo się pukanie do drzwi. Szybko odskoczyliśmy od siebie:
- Proszę - powiedziałam. Do pokoju wszedł tata:
- Cześć. A jednak jesteś zajęta, to nie będę przeszkadzać. - powiedział i już miał zamykać drzwi - Cześć Artur. Wiesz może co rodzice twoi dzisiaj robią pod wieczór?
- Nie, a dlaczego pan pyta? - spytał zaciekawiony Artur.
- A mam parę spraw do nich. Możesz do mich zadzwonić i powiedzieć, że tak za dwie godzinki u nich będziemy? Znaczy ja i Maria?
- Oczywiście. Już dzwonię.
- Dziękuję. Już nie przeszkadzam. - powiedział i wyszedł.
- Ciekawa jestem co jest takie ważne. - powiedziałam do Artura jak wyszedł. Zadzwonił do swoich rodziców i ich powiadomił. Z tego usłyszałam z rozmowy ucieszyli się. Dawno chcieli już ich na kawę zaprosić ale nie mieli czasu.