Kolejne lekcje mijały dość szybko. Ostatni polski, na którym wszyscy spali. Nauczyciel mówił o maturach jak będą przebiegać. Ja nie miałam z kim pogadać to rysowałam sobie w zeszycie. Ciężko mi będzie rozstać się z tą szkołą i z ludźmi z mojej klasy. Całe trzy lata nie było chwili żebyśmy nie spędzili razem. Zawsze byliśmy zgrani, "spokojni", i bardzo lubiani przez nauczycieli. Nie było z nami problemów. I pomyśleć, że za dwa miesiące nasza klasa przejdzie do historii. Nasz wychowawca dużo nam pomógł gdy mieliśmy jakieś problemy. Jeździliśmy co roku na biwaki nawet w tym roku przed maturą się biwak szykuje. Zawsze było albo jadą wszyscy albo nikt więc nie było wyboru. Wychowawca lubił jeździć na biwaki szczególnie z nami.
Lekcja minęła szybko. Nie śpieszyło mi się zbytnio do domu więc zwlekałam z wyjściem ze szkoły. Trochę posiedziałam w klubie, trochę pochodziłam po szkole powspominałam dawne czasy, ale ile można się pałętać. Stwierdziłam, że pójdę trochę posiedzieć w parku, bo taka ładna pogoda. Jak na marzec było bardzo słonecznie i cieplutko. Wychodząc ze szkoły, z początku nie zwróciłam uwagi, ale potem stanęłam jak wryta w ziemię, zobaczyłam Artura stojącego przy bramie z różyczką, który na kogoś czekał. Gdy mnie ujrzał uśmiechnął się, a ja udawałam, że go nie widzę. Już miałam wychodzić kiedy podszedł do mnie i się ze mną przywitał.
-Cześć Nikola.
-Cześć . -odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech.
-To dla Ciebie. - i podał mi różę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia. - Chciałbym Ciebie przeprosić za tą kłótnie, że cały tydzień się nie odzywałem. - spojrzał się na mnie i po chwili spuścił głowę w dół.
-Ok. Nic się nie stało. Przejdziemy się? - zapytałam i nie musiałam długo czekać na odpowiedź, ponieważ sam mnie chwycił za rękę i pociągnął w stronę naszych uliczek.
Chciałam żeby puścił moją rękę, ale on ją cały czas trzymał jakby bał się, że mu ucieknę. Gdy doszliśmy nad jezioro zajęłam swoje stałe miejsce, a on jak zawsze patrzył się w dal na pola, klasztor i na rybaków na łódkach. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy w ogóle coś mam powiedzieć. Jakiś czas milczał, a potem spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Ty to lubisz przesiadywać na tym kamieniu co? - spytał
-Oczywiście. -odpowiedziałam mu - Przyzwyczaiłam się do tego miejsca i do tego kamienia.
-Kiedy się pokłóciliśmy przyszedłem tutaj i wspominałem każdy nasz spędzony razem dzień. Każde nasze łzy wylane na ramieniu drugiej osoby. Kiedy zachodziłem w to miejsce spoglądałem na ten kamień i taka pustka nagle się robiła. Brak Ciebie i Twoich słów. - zamilknął. Wstałam, podeszłam do niego i przytuliłam się. Poczułam jego zapach. Nie pomyślałam, że poczuję się od razu lepiej przytulając go.
-Przepraszam za wszystko. - powiedział i przytulił mnie mocniej - Byłem głupi. Nie wiedziałem co tracę. - Łzy spłynęły mi po policzkach. Tak bardzo mi go brakowało.
-Ja Ciebie też przepraszam. Nie tak miało to wyglądać. Tęskniłam za Tobą.
-Kochanie wiem o tym. - powiedział do mnie czule i uśmiechnął się. Gdy byliśmy przyjaciółmi tylko tak na siebie mówiliśmy: kochanie, skarbie, słońce. -Ja też za Tobą tęskniłem nawet nie wiesz jak bardzo. - po raz kolejny uśmiechnął się do mnie i znów mnie przytulił. Brakowało mi tego.
Postaliśmy tak jeszcze chwilkę, gdy zaczęło kropić.
-To co herbatka u mnie? - spytałam. - W deszczu nie będziemy stać i marznąć.
-Z przyjemnością. - odpowiedział. Gdy szliśmy naszymi uliczkami rozpadało się na dobre więc zaczęliśmy biec. Do mojego domu było niedaleko stamtąd, weszliśmy do niego przemoczeni do suchej nitki. Na szczęście Artur nie zabrał swoich rzeczy po naszej kłótni, ani ja mu ich nie oddałam. Szczerze mówiąc zupełnie o nich zapomniałam.
Dlaczego te rzeczy były u mnie? Artur często do mnie przychodził na noc i żeby nie nosić ich ze sobą miał kilka u mnie w szafie. Zresztą jakby ich nie było to jeszcze były rzeczy Marcina. Nie obraziłby się, gdyby Artur pożyczył od niego. Zawsze jak do nas przychodził to nie mogli z Marcinem się nagadać.
Moja mama ucieszyła się gdy go zobaczyła. Od razu zaczęli rozmawiać jak za dawnych lat. Ja zrobiłam nam herbatę, a Artur się wysuszył i przebrał. Zabrałam go szybko do mojego pokoju, żeby mama nie zaczęła znów jakiegoś tematu, który nie miałby końca, bo my z Arturem mieliśmy sobie parę spraw do wytłumaczenia.
-Poczekasz chwilę? Teraz ja muszę się przebrać.
- No pewnie. Nie martw się. przecież dobrze wiesz że jestem cierpliwy. - uśmiechnęłam się do niego, zabrałam rzeczy i wyszłam z pokoju do łazienki. Założyłam na siebie getry i luźny T-shirt, a włosy upięłam w luźny kok.