photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 KWIETNIA 2017

?

Spędziłam dziś dobry wieczór.

Byłam w studio, gdzie tatuowała się moja przyjaciółka, posiedziałam wśród znajomych, spotkałam się z kumpelą na winko, więc każda z kobitek może domyślić się jak to jest po winku u znajomej na pogaduchach. A później? Ponad godzinę czasu odprowadzał mnie do domu kumpel, z którym pierwszy raz w życiu mieliśmy okazję porozmawiać w osobności na całkiem poważne życiowe tematy. Trochę on wygadał się mi, trochę ja jemu i tylko gdzie zaczęłam rozmawiać o Panu M, czy to z nim czy to z kumpelą od wina, miałam łzy w oczach i niekiedy spływały mi po policzkach, jak już całkowicie nie potrafiłam powstrzymać emocji.

 

Tak bardzo go kocham...

 

Kolejny wieczór nie poświęciliśmy sobie czasu na rozmowę. On wiecznie z kolegami, ja znalazłam okazję by się oderwać myślami i zapełnić sobie ten pusty czas. Generalnie nie wychodzę nigdzie często. Albo jak już bardzo wypada bo nie widziałam się z kimś miliony lat, albo właśnie w takich momentach jak ten, kiedy jestem bezsilna i chcę odpocząć wśród ludzi. Ale nie będę miała pretensji. Nie będę się upominała. Stoję z boku i obserwuje.

 

Wróciłam do domu dosyć późno, ogarnęłam się, Pan M już śpi, a ja siedze na łóżku z ramką, w której jest nasze wspólne zdjęcie, głaszcze go po policzku, tęsknie i piszę. Wpatruje się w jego oczy, w jego rysy twarzy, usta. Wyobrażam sobie, że na mnie patrzy, że jest obok, że chce mnie przytulić. On my napewno tego chciał. Tylko czasami nie potrafi paru spraw zrozumieć, czasami robi nieświadomie głupoty, nie myśli, nie zastanowi się. I nie chcę go usprawiedliwiać. Ja po prostu zdarzyłam na tyle go poznać, że wiem, że on tak robi 'po prostu', nie celowo. Co nie zmienia faktu, że będę to znosiła, bo nie będę. Odbyło się już kilka rozmów i gdyby nie to przymykałabym do końca na to oko. Ale rozmowy już były i po prostu teraz jestem obserwatorem.

 

Czasami tak siedzę i zastanawiam się jakby to było gdyby...

Jakby to było gdyby mnie zostawił. Czy bym sobie poradziła? Czy w ogóle wyobrażam sobie taką sytuację? Nie mam opcji. Boję się odpowiedzieć sobie na to. Boję się wyobrazić sobie, że go nie ma. Nie tylko w sensie bliskości, ale też w życiu. Po prostu boję się i nie potrafię zacząć o tym myśleć dokładniej.

 

Gdy mając siebie obok wiem, że niczego do szczęścia mi nie brakuje, że jestem spokojna i bezpieczna. Że czuję się idealnie i chcę czuć się w ten sposób do końca życia. Jestem tego pewna.

 

Po tygodniu rozłąki, gdzie przed nami kolejny tydzień mam wątpliwości. I złości mnie to ogromnie. Nie wiem już, w którą stronę się poruszać. A stanie z boku też niczego nie poprawi, nie zmieni.

 

Może chociaż w Wielkanoc uświadomi sobie, że skoro tak bardzo za nim tęsknie i nie daję rady, a święta obchodzę sama to wypadałoby ze mną porozmawiać, 'posiedzieć' przez telefon. #trzymam_kciuki

 

Żyjąc ze sobą na odległość nie możemy zaniedbywać relacji... To jest największy, decydujący dla Nas test, a my się mu tak po prostu poddajemy.

 

Idę spać, nie mam siły.

Bye.