photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LISTOPADA 2013

Cold.

Zimno. Potwornie zimno. Dzisiaj było obowiązkowe wyjście szkolne na miejskie obchody Święta Niepodległości. Msza + kilka nudnych wystąpień. I wolne. Cała reprezentacja szkolna zmieściła się w kościele, oczywiście oprócz mojej, i tak w pomniejszonym składzie, klasy. Przez bite dwie godziny stałyśmy na lodowatym bruku, w przeciągu. Oczywiście zapomniałam czapki (moje biedne zatoki...) i rękawiczek. I mając do wyboru bardzo niewygodne szpilki, glany, ocieplane wysokie kozaki i za duże baleriny, wybrałam oczywiście baleriny, bo uznałam je za jedyne wyjście przy długim staniu, piętnastu stopniach ciepła (ten termometr chyba oszalał) i obowiązkowej, obrzydliwie granatowej spódnicy.
Osobiście nie mam nic do mundurka galowego, wręcz mogę powiedzieć, że uważam go za absolutnie niezbędny, ze względu na to, że ogranicza on do minimum (do rajstop i butów) rewię mody wśród dziewczyn. Niemniej jednak jego forma jest kompletnie niepraktyczna. Mówię tu głównie o materiale, z którego jest uszyty, jakości mundurka szytego na miarę przez wskazaną przez szkołę krawcową i spódnicy. Materiał jest tak nieprzepuszczalny, że wychodząc w czerwcu po 45 minutach lekcji w sali na poddaszu, praktycznie jest się mokrym od potu i przegotowanym. Jakość mundurka szytego na miarę przez wskazaną przez szkołę krawcową jest tak tragiczna, że po odbiorze 99% dziewczyn musi dawać mundurek do przeróbki, bo jest albo za wąski, albo za szeroki, albo za długi, albo za krótki.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia spódnicy. Spódnica od mundurka galowego jest po prostu brzydka. W nienaturalnym, granatowym kolorze, nijakiej długości za kolano, przeszkadzająca w zrobieniu dłuższego kroku, a przy krótzym kroku plącząca się między nogami. Podszewka owej spódnicy jest zrobiona z czystego i najtańszego poliestru, co sprawia, że przy upale przykleja się do nóg powodując przyklejenie się również spódnicy. To sprawia, że spódnica ta jest po prostu nie do zniesienia i jest najgorszym elementem mundurka galowego.
Ostatecznie wyszło na to, że przemarzłam tak bardzo, że gdy tylko po powrocie do domu zobaczyła mnie mama, od razu władowała mnie to wanny, w której odmarzałam przez jakieś pół godziny. Mimo to, że teraz pogorszą mi się moje zatoki i pewnie się rozchruję na jakąś grypę, uważam że warto było trochę zmarznąć, choćby po to, żeby z daleka zobaczyć dwóch znajomych.


fot. autorka bloga

Informacje o loftydreams


Inni zdjęcia: TULIPANY ... part 13 xavekittyxTULIPANY ... part 12 xavekittyxTULIPANY ... part 11 xavekittyx1459 akcentova29/ 04/ 25 xheroineemogirlxmajowa poezja takapaulinkaOdklejka cz.2 downwardspiral... maxima24... maxima24... maxima24