dusiłam się łzami. dawno tak nie płakałam. nikt nie słyszał. nikogo nie było. zasnęłam rozmazana. w łzach. byłam w innym świecie. i z tego świata odpłynęłam do krainy Morfeusza. nie widziałam sensu niczego. stałam wyczerpana na krańcu życia. otchłań rozpaczy stopniowo mnie pochłaniała. sen okazał się ukojeniem. choć nie pomógł zbytnio. staczam się na dno. nie mam siły oddychać. nie umiem przestać przyodziewać fałszywego uśmiechu. uśmiecham się. w głębi cierpiąc. moja dusza krzyczy. błaga o wyzwolenie. o pomoc. a ja trwam w smutku. zakopuję się w nim. leżę przytłoczona całym tym bólem. nie mogę wstać i normalnie funkcjonować. a chcę żyć normalnie. bez złych myśli. ale one wysysają moją duszę. tracę siebie. potrzebuję pomocy.