Zachorowałam trochę na przeziębienie, i trochę na lenia. Nie wiem juz sama co było następstwem pierwszego.
Co najgorsze, Borys również jest chory. Wczoraj w nocy naprawde sie wystraszyłam. Borys budził się,bo nie mógł oddychać przez siedzącą w gardle flegme. Nie mógł jej w żaden sposób wykrztusić, przez co denerwował się, płakał jeszcze bardziej co doprowadzało do chwilowego bezdechu i odruchu wymiotnego... Miałam już zadzwonić na pogotowie, bo bałam się że dziecko mi sie najzwyczajniej udusi! Ale postanowiłam przede wszystkim uspokoić siebie i nie wpadać w panikę. Borys wyczuł mój spokój, dzięki czemu sam również po jakimś czasie się uspokoił, zaczął spokojniej oddychać i zasnął... Mam nadzieję, że leki zaczną w końcu działać i będzie już tylko lepiej...