Są czasem takie chwile, kiedy marzenia się spełniają.
Ale nie tak, jak w filmach.
Kiedy ta wymarzona chwila trwa, nie towarzyszy jej piękna, nastrojowa muzyka.
Zjawia się po prostu taki moment, gdy ogarnia nas mieszanka radości, zaskoczenia i... znika równie szybko, jak się pojawiła.
Potem parę minut czujemy, że jesteśmy szczęśliwi.
Następnego dnia budzimy się i choć nadal tamta chwila tkwi głęboko w nas, dając przyjemne uczucie fruwających w brzuchu motyli, to uświadamiamy sobie, że to nie było nic nadzwyczajnego.
Po prostu zwyczajny moment szczęścia.
I to chyba na tym polega, prawda?
Tak, na tym dokładnie...
Przestałam żyć marzeniem i dla marzenia.
Teraz mogę je spełniać na co dzień, robiąc to, co lubię... dla siebie,
dla czerpania z tego radości.
A najlepsze rzeczy zdarzają się, kiedy w ogóle tego się nie spodziewamy ...
Użytkownik lilloo
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.