lili575
a szto Ty mienia tu podgladzasz;))) niegrzeczniku-ja jestem samotnik -nieopularnik i z reguła jak ktosik tu na moje blogowisko zagląda to dlatego że zabłądził;))) lub po to tylko by sprawdzic czy jeszzce dycham..
to jeden z mniejszych dopływów Amazionki-ale nazwy niepomnę dokładnie bo w narzeczu indian miała inną nazwę a i na papach trudną znależć-gdzies w starych fotoslajdach mam zapisane-jak chwile znajde to opiszę dokładnie..
13/08/2012 22:23:50
maro
Z góry dziękuje... podglądam bo nowego zdjęcia nie widzę.
13/08/2012 22:28:42
lili575
mam żałobę wiec nie publikuję i chyba już raczej nie bedę i rozwieję się w niebycie internetu..
cięzko mi po stracie takiego jedego fanatstycznego gościa z którym mimio różnicy prawie pół wieka i tysięcy kilometrów nas dzielących nie jedną noc przegadaliśmy o fotograij i sztuce życia i wielu innych tematach i chyba się mimio mojego trudnego charakterku nieco zakumplowaliśmy-i to na tym wstretnym spoecznościwym portalu-których z zasady unikam jak święconej wody;)))
bo zieją zwykle bezmiarem pustki i jednakowości-no ale czasem jakieś kreatywne kreaturki też wychaczyć można no i ludziki-janiołki takie jak mój znajomek...
lili575
to jakiś spokojny dopływ ale dokladnie nie znam miejsca bo aparat trzymał i dzielnie poczynał Dominik-a on ma sporo zdjęć z naszych wspólnych wypraw dokładniej nie opisanych-nie to co ja-taki roztrzepaniec a wszystko opisuje skrupulatnie;)))
ale chwile były niezapomniane;))) i do końca we mnie pozostaną-mam nadzieję że jeszcze bedzie nam dane odbyć wiele takich lub oby dalszych jeszcze podróży w nieznane z plecakiem na miesiąc lub 3;)))
johnigosia no ja jestem ciekawa gdzie was ta wode...
hm,.....co zrobi woda?
zawiezie?
hm...
23/07/2011 20:52:36
lili575
no jak to gdzie....
na kolacje do lokalnej restauracji Europejska na tydzien kulinarny z Polską w chrakterze ja-jako przystawka bardzo koścista a Dominik jako danie główne-bo większy i oprócz kości jak każdy przyzwoiwty człowiek ma troszkę mięsni;), natomiast nasz aparacik jako deser;)))
nie no tak naprawdę to chyba jakoś z tej kolacji się wymówimy
i jako Tony Halik w puszczy się zanurzymy
w setkach dźwięków nieznanych, nowych zapachów
niedaleko były fajne wioski;))) i przyjaźni indianie;)
tak sobię myśle że chyba zabierzemy Ciebie i Dżonego na łepka do naszej wyprawy to bedzie weselej;))) popytaj co Dżony na to;)))
pozdrawiam cieplutko;)
lilika i jej stwory
23/07/2011 22:30:32
johnigosia
Jasio vel Dżon tudzież John Sokole Oko pomysłem jest zachwycony
zabierze jeśli pozwolicie ze sobą jeszcze siwego konika Horyzonta bez którego nigdzie dalej się nie zapuszcza
więc ruszamy...w nieznane :)
23/07/2011 22:35:43
lili575
fajniusio- zabierazy zatem wszystkie stworki Horyzont też się przyda;) i Pańcie naturalnie bo jak widzę z Dżonym iesteście nierozłączni i macie tam też swoje przygody a Jasiu co tu kryć dusza podróżnicza taki Johny Walker;))) i bez swej uroczej Pńci ani rusz
zatem wiatmay na pokladzie;)))
może nas nie zjedzą;))
fotosprzedawca odplywasz?
a
szkoda
bo
tu
piekna
pogoda
"stopy
wody
pod
kilem
zycia"
wracaj
szybko
:):):):)
pozdrawiam
serdecznie
z
usmiechem
jak
zwykle
koniecznie
:):):):)
23/07/2011 1:43:16
lili575
ach no nawet ja muszę czasami gdzies sie oddalić
a teraz niestety nie tak daleko jak bym sobie tego życzyła
ale wciąż marze by znów było mi dane do tych miejsc wrócić
i mą kosmata głowe na jakies trzy miesiące zagubić
w gąszczu dżungli, dzikości stworków rozmaitych
tańcu plemion całkiem dzikich;))
angiua26 wow. fajne jest te zdjecie. Ladnie ubrana ta na tej łódce :D
23/07/2011 11:45:00
lili575
fajniusi to dopiero jest ten zakątek-taki niebiański skrawek na ziemi
a co do ubioru-niestety nie jest to tradycyjny strój tamtaejszego plemienia
tylko:
-stara jedwabna kiecka podróżniczka-niezawodna podczas tropikalnych upałów i wilgotności-bo prawie nic nie waży i nie utrudnia chocby prób ochlody;)-kilkanaście złotych a służyła już na wielu frontach świata
-buty-na tratwie sandały-w dżungli sexy kalosze przeciwko wężykom, mrówkom, kolcom i innemu szkaradztwu
-korona z piórek rajskich ptaszków-2 maczety
-podróż śladami konkwistadorów i dzikich plemion z najlepszym kumplem tak jak sobie wymarzylismy czytając namiętnie jako dzieciaki wszelki książki podróznicze oraz oglądając pasjami wyprawy Tonego Halika w akcji, snując plany wlasnych wypraw czyli w wielkim skrócie SPEŁNIONE MARZENIE-bezcenne;)))
23/07/2011 19:37:45
lili575
(niestety wielu ciuchów czy prawie żadnych kobitkowych kosmetyków oprócz stada repelentu sie nie zabierze bo kazdy centymetr sześcienny objetości jednego plecaka na wagę "złota" i moich cherlawych barków;)) ale jest niesamowicie;)
O sobie: Po prostu PATYCZAK;)
Badylkowate łapki i kościste nibynóżki - zatem niesforne indywiduum o szczególnie nikczemnej szerokości ogólnej - co kością i chudzielcowatością w oczęta kłuje innych normalnie obleczonych mięśniem i tłuszczykową okrywą obywateli;
Kreatura wyposażona standardowo w ARS LICENTIAE POETICA, karte rowerową oraz kosmatą mózgoczaszkę o niezliczonej liczbie poskręcanych, kłębiacych się i co rusz wybuchających meandrów myśli niesfornych;)
Zapewne nieuleczalny marzyciel i mam nadzieje, że to jedna z wielu moich wrodzonych wad nieoperacyjnych i z tego nie wyrosnę;).
Obieżyświat i włóczykij - stwór otwary na świat, ludzi, nowe kultury, inspiracje i doznania - zdolny by przełamywać granice i utarte schematy.
Samozwańczy zmieniacz świata i nazbyt szarej niekiedy rzeczywistości - choć przyznam szczerze, iż czarodziejem nie jestem i póki co magicznych zdolności nie posiadam, acz w czary wierzę-lepsze to niż kwękolenie, że nic nie da się zrobić-dlatego wolę me niecne plany poprawy świata w uczynki codzienne przemieniać;).
Zawsze twór autonomiczny, niepodległy, niezależny poprostu WOLNY-mam swój autorski przepis na życie (i wara cioci do tego;).
Dziwaczny okaz homo sapiens-avionicus;) - bo wiecznie buja w obłokach zamiast twardo stąpać po gruncie... w ogólnym zarysie męczaca kreaturka o wybitnie pokręconym mózgowiu, zasadniczo nikt godny uwagi... uwierzcie na słowo;)
O fotografii z lekka niepoważnie, acz dzieła w temat konkretny zaangażowane preferuję i takowe najbardziej cenię starając się fotografię dokumentalną popełniać amatorsko nienawykłą jeszcze szkieletołapką niźli pocztówkowe, plastikowe lanszafty rodem z Photoshop zachwalać.
Natomiast moim, może nietypowym konikiem, a i swoistym przekleństwem jest literek składanie i lawirowanie po abecadła znaczkach, by w tej zdawać by się mogło nauboższej z form, zawrzeć tyle treści-ile tylko się pomieści. Zuchwale podejmuję próbę najbardziej obrazowego opisu rzeczy małych, trywialnych, czasami zachaczając o tematy głębsze, by wskrzeszenia potęge słówek i słóweczek w matczystym języku. Kocham zabawę formą i treścią, harcując i dokazując pośród literek, by treści zaklęte w nich w możliwie zabawny, lekki - acz do myślenia skłaniający sposób - moim zacnym Czytadełkom przedstawić.
Poniekąd jestem literkowym tyranem, bo tworzę notki zamaszyste, zmuszając odwiedzających do lektury, a sens niektórych z nich pokręcony jest niczym meandry mózgowia twórcy-grafomana. Nie wszyscy logikę pokrętna moich myśli gotowi odgadnąć, zatem interlokutor rozumny jest dla mnie nader miły. Chociaż i ja zdaje sobię sprawę z moich niedostatków i zapewne w jednym rzędzie z profesorem Miodkiem, ni Bralczykiem, przenigdy patyczak by się nie ustawił. Acz cieszy mnie, że składnia i sens literkowych wywodów mogą kogoś rozbawić, czy skłonić do jeszcze większej lubości wobec polszczyzny. Co do upubliczniania myśli w Internecie w pełni rację przyznaję, iż przez szacunek dla Czytadełek należy skupić się, by treścią nie zanudzić, a formą nie zniechęcić - i o dziwo samo to tak naturalnie przychodzi.
Na koniec pragnę podziękowć wszystkim, którzy uczynili mi zaszczyt i postanowili w kilku lub czasem nawet kilkunastu słowach uwiecznić swoją tutaj bytność; )skłaniając mą kosmatą czaszkę do zastanowienia, rozbawienia lub zachwytu;) Bez zbędnego zadęcia bardzo miło będzie mi tutaj gościć indywidua i wszelakiej maści oryginały, które szczerze lubią literki i pojmuje ich znaczenie.Dziękuję nadobnym Waćpannom oraz mężnym Jegomościom;)