Często myślę o tych starych, dobrych czasach.
W których żyłam beztrosko, o nic się nie musiałam martwić.
Żyłam sobie całkowicie swobodnie, mogłam krzyczeć i płakać bez wstydu,
śmiać się do woli ze wszystkiego i gonić motyle.
Opinia innych mnie nie musiała obchodzić.
Byłam szczęśliwym bachorem, który miał wszystko czego zapragnął.
Później to się skończyło, na rzecz innych rzeczy.
Przyszłość przede mną, muszę kroczyć pewnie przed siebie.
Nie cofnę się.
Nie będę już nigdy miała 120 centymetrów wzrostu,
różowego kapelusika i pluszowych misiów, które wspierały mnie,
gdy bałam się ciemności.
Teraz robię śmiałe kroki ku tej ciemności.
Ku ciemnej stronie mocy, w której odnalazłam swoje ja.
Jestem jaka jestem. W tej 'złej' otoczce.
Może gdzieś w środku wciąż tak wrażliwa jak 10 lat temu...
AVE.