Ciężki, długi dzień w szkole. Mimo tego, że miałam w zasadzie tylko 5 lekcji, to strasznie mi się dłużyły. Oczywiście zadanie domowe z matematyki, z polskiego.. Milutko.
Na angielskim akcja ratunkowa. Byłam z Natt u pielęgniarki.. Później u pedagog.. Wszystko pozałatwiać.. Biedna się nacierpiała, ale.. szlachta jeździ do domu samochodem z panią psycholog!
W domu harówka z zadaniami domowymi i zajmowanie się kotem. Trochę pobudzona po szczepieniu i antybiotyku.. Okazało się, że odziedziczyła po matce koci katar, do tego rozpłyniętą śluzuwkę w oku.. Moja biedna.. Musi brać tabletki, a oko trzeba smarować jej maścią.
Jeszcze jutro, piątek i weekendzik. Mam nadzieję, że Natt będzie się w sobotę dobrze czuła.
Ave!