kalendarz marzeń, wieczorny rachunek sumienia przy świetle świecy, zielonej herbacie i nieustannym wptarywaniu się w sufit..
Czuje się jakbym z góry był spisany na stratę, zamartwiam się a na pierwszy rzut oka nie mam czym. Kłują mnie w serce sprawy, w których nie było happy end'u, sprawy które pozamiatałem pod dywan, skryłem gdzieś pod obojętnością i zakopałem w umysłowym grobie. Ale kiedyś wszystko poraca, taki niekończący się cykl.. raz na wozie, raz pod wozem.. raz a walcu, raz pod walcem, życie polega na walce.. na walce albo na wyścigu, raz pod dźwigiem, raz na dźwigu.. To chyba koniec.. nie umiem pisać jak dawniej, nie umiem myśleć jak dawniej, jestem kompletnie inną osobą, ktoś wydarł ze mnie spory kawał duszy.. czasami przez tą monotonie czuje się jakbym był tylko tą zewnętrzną skorupą, jakby ktoś kierował moimi poczynaniami, ktoś oddychał za mnie i podejmował wszystkie decyzje. Co mogę ? Są dni gdzie można płakać kilka godzin pod kołdrą nad tym rozlanym mlekiem, nad kłótnią z przyjacielem, nad tą dziewczyną z którą miało być tak pięknie.. są takie dni. Chyba jednak nie o to chodzi.. łzy jak łzy, nie są oznaką słabości.. ale nie można płakać codziennie. Smutek to tylko jeden malusieńki procent naszego życia. Niech motywacją będą inne rzeczy, niech motywacją będą skoki spadochronowe za miesiąć, niech będzie tatuaż który niebawem się pojawi, niech będą wyprawy autostopowe, niech będzie prawko i z nim mój piękny chopperek, niech motywacją będzie harcerstwo, wolontariat, działanie, niech motywacją będzie uśmiech, słowo, dotyk, niech motywacją będą wspaniałe wspomnienia i wszystkie marzenia i w końcu niech tą motywacją będziesz Ty !