Natuś...
Było tak dobrze.
Do czasu.
Zaskoczyłaś mnie.
Nie sądziłam, że jesteś śmiertelna.
Widziałam w Tobie siłę, jakiej nigdy nie miałam.
Chociaż miałaś problemy, słabości, byłaś lepsza.
I, przyznaję, trochę tego zazdrościłam.
Dopóki nie poznałam wierzchołka tych wszystkich problemów, o których zaczęłaś mi mówić.
Zaufanie.
Wszystko mogłyśmy sobie powiedzieć.
Nie zdążyłam Ci powiedzieć, że jako jedyna potrafiłaś mnie słuchać i zrozumieć.
Mówię dzisiaj.
Czuję, że jesteś przy mnie.
Widzisz mnie z góry i może czasem prosisz o jakieś dobro dla mnie.
Nie musisz.
Twój brat nadal nie rozumie, co się stało...
Ja chyba też.
Próbuję.
Chociaż nie lubiłaś nudy, tam z pewnością tego nie odczuwasz. Myślę, że skaczesz po tych pięknych obłoczkach i śmiejesz się najgłośniej jak umiesz. Może czasem uronisz łzę za rodziną, za Olkiem, za mną... Ale tam musi Ci być dobrze.
Dzisiaj nasłuchiwałam, myślałam sobie, że to dobry dzień, taki zachmurzony. Nic nie słyszę, a przecież wierzę, wiem, że Ty musisz być tam wysoko.
To już pół roku zastanawiania się, co by było gdyby...
Tak bardzo mi Ciebie brakuje...
Zdjęcie wykonane 4 marca 2012 roku podczas spaceru. Przedstawia moją przyjaciółkę, którą straciłam osiem dni później, 12 marca 2012. Jednocześnie ostatnie zrobione, od tyłu. Może to był jakiś znak?
Lamb - Heaven