Nie chcę patrzeć na świat zza więziennej bramy
Mam swoje życie, swój rap i swoje plany
Każdego dnia chcę wracać na te bloki
Lecz pierdolony sąd odwiesił mi wyroki
Jeden za kradzież, drugi siedzi za towar
I tak nie uda wam się nas zresocjalizować
Gdy przyjdzie czas to spakuję walizki
Prawo ok, lecz jedno dla nas wszystkich
Zamykać ludzi to chyba żaden problem
Ciekawe tylko komu wyjdzie to kiedyś na dobre
Czujesz ten klimat jak w pierdolonej windzie
Choć ciałem jesteś tam to myślami gdzie indziej
Już wiesz co jest grane
Swój żal i gniew wyładowujesz na ścianie
Adwokat kłamie, nie wierzysz w jego słowa
Pies patrzy tak jakbyś mu dzieci pomordował
Ty w jego oczach widzisz, że chce cię zgnoić
Od czarnych scenariuszy w głowie aż ci się roi
Przyciasny przedział nie żadna pierwsza klasa
Miejsce złej sławy i niepisanych zasad
Dasz sobie radę jeśli masz znajomości
Tu nie ma miejsca dla ludzkiej wrażliwości
Jesteśmy ludźmi więc mamy prawo błądzić
Jebać policję, tylko Bóg może nas sądzić