przepraszam za jakość.
ale chyba widać kto jest na zdjęciu ?
zacznę od początku:
najpierw znalazłam w autobusie 5 zł. niby to niedużo, ale zawsze coś :) myślałam, że to może być jakiś znak, że będę miała
dzisiaj szczęście. i w pewien sposób je miałam. tak czy owak, miejsca w arenie okazały się umiarkowanie dobre. najpierw wyłapałam na trybunie castellaniego, później tych wszystkich dziennikarzy i eksspertów (Bosek, Mazur, Wójtowicz) z polsatu.
później była częstochowa. na początku wyhaczyłam prezesa Pakosza i drugiego trenera Mieszka. ku mojemu zdziwieniu, za chwilę spostrzegłam, że dwa rzędy przede mną siedzi właśnie ten oto Piotr Nowakowski. aż mi łapka do klekotania z ręki wypadła. niestety (a może i stety?) był z dziewczyną. nie będę się na jej temat wypowiadać, bo nie mam wyrobionego zdania. jak szłam obok niego później na swoje miejsce to tak mnie zmierzył wzrokiem, jak we wakacje... i jak jeszcze kiedyś. ma taki dziwnie lustrujący wzrok, mógłby w jakimś ABW albo innym CBŚ pracować :D generalnie fenomen Piotrka polegał na tym, że obejrzał cały mecz skry, potem czekał godzinę na rozpoczęcie drugiego meczu, by przed końcem pierwszego seta meczu bled-trentino sobie pójśc. więc ja się pytam: Piotrze Nowakowski, po cholerę czekałeś tę godzinę na drugi mecz?!
między meczami zrobiłam sobie łażenie po arenie, czyli zwiedzanie hali. choć byłam w niej chyba 3 raz, to nie miałam wczesniej okazji dobrze jej obejrzeć. oczywiście, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jak za każdym razem. tak więc polazłam na spacer. no i zwiedziłam. ujrzałam trenera Travicę z drugim trenerem resovii. byli pochłonięci rozmową, więc wyminęłam ich lekko trącając ramieniem Lubo i poszłam dalej. I kiedy byłam nieco dalej zaświeciła mi się w głowie myśli, że możeby tak zrobić jeszcze jedną rundkę, a nóż widelec znów kogoś ciekawego spotkam ?
jak pomyślałam tak zrobiłam. i co? znów się nadziałam na Travicę. przypomniało mi się jedna śmieszna rzecz z nim związana, więc zaczęłam się uśmiechać do siebie, on to zobaczył, uśmiechnął się i... powiedział mi dzień dobry. :D ale ładną miał koszulę, jak na niego.
później to już miałam tylko zwidy.
niestety, osób upragnionych nie spotkałam.
wynik sam w sobie w jakiś szczególny sposób mnie nie zaskoczył. może byłam za bardzo pochłonięta wypatrywaniem pewnych osób ? w każdym razie myślę, że nasi nie byli zbyt przygotowani, sam nawrocki mówił, że w lepszej formie byli przed turniejem, który sie nie odbył 3 tyg. temu. nie mówię o wszystkich, oczywiście. ale jeśli wygrają jutro to i tak sądzę, że to duży sukces. świetna organizacja turnieju, wyraźne zadowolenie zagranicznych kibiców... myślę że można zaliczyć to do plusów, na pewno nie do minusów. trzeba zapomnieć o porażkach i walczyć jutro, a później o mistrzostwo Polski :)
aha i znów się zakochałam w juantorenie. on jest w pewien sposób czarujący. i zaszkoczyło mnie, że ma tylko (tylko?!) 25 lat. zawsze dawałam mu więcje :)
była jeszcze cała masa przeżyć i rozterek wewnętrznych, ale nie chcę was już zanudzać :)
przepraszam, że się tak rozpisałam.
ciekawa jestem co się wydarzyło u fuuego i tych z was, które miały szczęście być w łodzi tak jak ja:)