ładny jest skubany :D szkoda tylko, że nie polski :)
jee, wróciłam do szkoły! :)
na ang. było zdanie:
aren't you sad to be leaving? (nie jesteś smutny, że wyjeżdżasz?)
co przetłumaczyłam: nie jesteś smutny, że żyjesz? :D
cała klasa do końca dnia miała ze mnie polewke. łącznie z nauczycielem :P
matma jakoś poszła, z górki. Artur ma nową koszulkę :Ddostałam 6 z ang. (nie za to przetłuamczone zdanie) :P.
a o 18 co? JASTRZĘBSKI! <33
będziemy trzymać kciuki :)
zgrałam sobie pewien filmik na telefon.
i jestem z siebie dumna :P
miałam bardzo dziwny sen. z pogranicza romansu, komedii i science-fiction. była w nim też liquidity :) i był ten siatkarz.
podziękowań ciąg dalszy. jesteście dla mnie naprawde niezwykle wyrozumiałe i mówicie rzeczy do reszty nieprawdopodobne :) to miło słyszeć, że umiem posługiwać się słowem, ze potrafię rozbudzać wyobraźnię, że wczuwacie się w akcję i całą masę innych komplementów :) może wynika to z tego, że często moje bohaterki sa podobne do mnie. wrażliwe, naiwne, niezdecydowane, szybko się zakochują w niewłaściwych osobach i żyją marzeniami.
także serdecznie dziękuję:
fuuego
xhandballx
upartamaruda
część V i ostatnia.
Kiedy tego dnia wracałam z uczelni przeczuwałam, że zaraz wydarzy się coś, co zmieni moje życie na zawsze. Gdzieś daleko rysowała się jego wysoka sylwetka, obok inna. Dziewczęca. Nie wiedziałam, czy to ta sama osoba, która wtedy przyszła. Mało mnie to obchodziło.
Dotykał ją jak wtedy mnie. Uśmiechał się, niczym do mnie. Głaskała go jak ja. Umarłam.
Nie wytrzymałam, musiałam do nich podejść. Chciał wytłumaczyć, wyjaśnić, że to nie tak, że mnie kocha, że ona, ta dziewczyna& Nic nie znaczy. Znałam tę historię i nadal go kochałam. Poszłam do niego tej nocy. Nie umiałam inaczej.
Nawet nie miał nic przeciwko, przyjął mnie serdecznie, pocałował czule i uśmiechał się tak samo rozbrajająco jak zawsze.
-Nie kochasz mnie, prawda?- zapytałam z lekką nieśmiałością.
Skinął głową.
Miłość boli. Uczy życia. Zrozumiałam, że jest taki jaki jest. Nie kochał żadnej z nas. One pewnie też nic do niego nie czuły. Tylko ja byłam taka naiwna. Nadal go kochałam, otumaniona, niezrozumiana, niechciana. Przesiadywałam przy oknie wypatrując go i zalewając się łzami. Nie potrafiłam o nim zapomnieć, chociaż byłam jego ofiarą. Jak mogłam zakochać się w człowieku, który zakatował moje biedne serce na śmierć?
Wciąż mnie fascynował. Jego lodowatość. To, że tak słabo go znam. Za słabo. Pewnie, gdybym znała go lepiej nie kochałabym tak, jak teraz, bo wiedziałabym jaki jest naprawdę. Miłość jest ślepym wędrowcem, który po omacku odwiedza różne miejsca, zazwyczaj te gorsze. Gdyby miała oczy widziałaby przecież, że są nic nie warte.
Próbowałam bez skutku. Dotarło do mnie. Byłam tylko rodzajem odskoczni, zabawką, którą ten chłopiec szybko się znudził. Nie mogłam cierpieć dłużej. Zabiłam się przy najbliższej okazji.