przepraszam za jakość, zasługa fotobloga.
z nudów zaczęłam pleść sobie bransoletkę. dlaczego w kolorach jastrzębskiego? sama właściwie nie wiem. w oryginale wygląda dużo lepiej :) najpierw mamie się spodobała, potem przyszła mamy koleżanka, na którą od dziecka mówię ciocia, i ona też była pod wrażeniem, w szczególności kolorów. ten pomarańcz jest w rzeczywistości intensywniejszy, taki jak na koszulkach jastrzębian. a na końcu tata się zainteresował :P też powiedział, że ładna.
ale mnie jastrzębski wkurzył! a skra jeszcze bardziej!
jak dzisiaj nie wygrają i jedni i drudzy to się pochlastam.
zajadam najcudowniejszą na świecie szarlotkę z bitą śmietaną mojej babci :) na meczu też ją zamierzam jeść, może jak chłopaki będą grać to się z nimi podzielę. Polskie koksy xD
mam dla was kilka absolutnie rozbrajających zdjęć.
nauki kupę, a robie sie coraz bardziej chora. czarne chmury wiszą.
i chyba zadecydowałam gdzie na prawko :)
ponieważ moje story wam się spodobało, daję cz. II. :)
Późnym wieczorem zalogowałam się na naszą-klasę. Doznałam szoku. W osobach, które odwiedzały mój profil widniało jego zdjęcie, a w skrzynce miałam dwie wiadomości prywatne. Prawie je otworzyłam, gdy do pokoju weszła moja przyjaciółka:
-Lecę na tę randkę, jak wrócę, wszystko ci opowiem.- poinformowała mnie z podekscytowaniem w głosie, przewracając figlarnie oczyma.
Przez tego chłopaka całkiem zapomniałam, że i ona z kimś się umówiła.
-Koniecznie&-rzekłam niepewnie.
Serce waliło mi tak, jakby za moment miało wyrwać się z piersi. Z trudem mogłam przełknąć ślinę. Nie mogłam się doczekać, aż przeczytam wiadomości od Niego. Moment później moja twarz z powrotem zwrócona była ku ekranowi, a trzęsąca się dłoń operowała myszką. Nigdy w życiu nie miałam takich motyli w brzuchu.
Rozczarowałam się. Pierwsza wiadomość to jakaś zwykła reklama, druga od koleżanki z grupy z prośbą o przesłanie notatek.
-Idiotka. Naiwna idiotka!- krzyczałam na siebie z politowaniem- Myślałaś, że do ciebie napisał?
Od rana lało jak z cebra, a w dodatku całe miasto spowite było gęstawą mgłą. Pogoda dodatkowo mnie przybijała. Na domiar złego przyjaciółka cały czas opowiadała mi o cudowności swojego nowego chłopaka.
Z nudów, a może bardziej dla zabicia głupich myśli nareszcie zabrałam się do pisania. Wena twórcza pojawiała się u mnie niezwykle rzadko, tak więc możliwość nakreślenie kilku zdań okropnie mnie ucieszyła. Zanim jednak to zrobiłam, odruchowo uruchomiłam naszą-klasę i w skrzynce znów były dwie wiadomości. Byłam pewna, że komputer wciąż traktuje dwie poprzednie, jako nie przeczytane. Myliłam się. Tym razem to On napisał i zaprosił mnie do grona znajomych.
Korzystając z okazji, że znów jestem sama w mieszkaniu treść wiadomości przeczytałam sobie na głos, by lepiej ją zrozumieć i się nią nacieszyć: W sklepie byłem trochę niemiły, ale po tym co wydarzyło się poprzedniego wieczoru nasze przypadkowe spotkanie nieco mnie zdziwiło, tak więc przepraszam. O siedemnastej mam trening, może wpadniesz? Nie mogłam. Miałam ważny wykład. Mimo tego znów dostałam palpitacji serca i wariowałam z powodu otrzymania tego wirtualnego listu. Nie myśląc wiele odpisałam: Przeprosiny przyjęte. A co do treningu, chętnie bym przyszła, ale mam akurat ważny wykład, nie mogę go opuścić. Przepraszam.