Wyobraź sobie klub jak w Chicago,
Czarno biały obraz, i białe światło,
Nat King Cole w radio, czarnym jak kawior,
Ten dym to cygaro, co towarzyszy lampom,
Unosi się jak duchy czasu, budzi nastrój,
Snuje po gładkich ścianach ku poddaszu,
Podłoga z drzewa, stoliki okrągłe jak winyl,
Zajęte krzesła, w przejściach i kilka innych,
Teraz scena, ma ten swój klasyczny zestaw,
Czarna kurtyna, mikrofon i fortepian
To inna era, gdzie poeta mieszkał w wierszach,
A wiersz nie mieszkał w treściach gdzie poeta rozlał kleksa,
Barek, lustra, whiskey na półkach,
Półki ze szkła, na nich nie jedna butelka,
Jedna pękła, zerkaj, etykieta ma swój ekran,
I rok produkcji, witaj w czterdziestym ósmym,
Wybieram miejsce w kącie, lubię dziewięćdziesiąte,
Facet po sześćdziesiątce pije piećdziesiątkę,
Biorę dwudziestkę piątkę, więcej nie trzeba,
Problemów, jednym haustem ten kieliszek lęku,
Skrzywiłem się jak fala, fala dźwięku,
I siedzę w deszczu, herców, nie widzialnego pędu,
Spiker wchodzi na scenę, zapowiada święto,
Trębacz poślubił kobietę, tytuł: wierność ...
Wspomnienia.
Ciągle je kolekcjonujemy.
Ja ostatnio mam tylko te dobre i mam nadzieję, że długo ten stan będzie trwał.