Z czerwieni odlany jak kamienne zimno za horyzontem
Przez czerń i szafir jak wojownik przed ostatnim frontem
Wolę niespisaną za iskry nieznane chcąc oddać
Porzucić co z otchłani nieszczęśnie wykrzesał niekochane, lecz zostać
W myśli jedynej, lubianej przez chłód i karmazyn
Portal do piekieł, z wytrychem miłości u jego boku
Przez miliony mijanych zewsząd stalowych maszyn
Krocząc co kropla, ulatując z niebios w stronę mroku
Skupiając przed sobą nóż blady, pomrukiem nadrąbany
W popłochu, przed świtem, ze zgrzytem z niewoli wyrwany
Szeptem ku ustom istoty niemej, przed sobą ukrytej
Z matki i ojca, w dniu poczęcia brutalnie zabitej
Zarżniętej jak świnia, wypatroszonej z godnym uprzedzeniem
Delikatnym pocałunkiem w policzek - spełnionym marzeniem
Nie kryjąc już zatraconego tętna w każdym najmniejszym ciele
Szukając na ziemi, a w cierpieniach konać przy aniele
Inni użytkownicy: marioo92122tyle4ngd1prattakeeelo1nick1020gejsvscassztyrbickaandromeda1307pati301995
Inni zdjęcia: No i Jedziemy w nowy tydzień. halinam:) damianmafiaKrwawodziób slaw300Bażant pospolity vrgrafDziś *PEŁNIA RÓŻOWEGO KSIĘŻYCA* xavekittyx;) virgo123Też chce latać jak wy bluebird11Okienka elmar... maxima24... maxima24