jakie to dziwne że w jednej chwili z zajebiście dobrego humoru,można wpaść w taki dół,że nie wiadomo jak z niego wyjść. przecież nic sie nie stało. nikt nic nie zrobił, nic nie powiedział. pobiłam dziś szklanke ale to sie chyba nie liczy xd
zdjęcie jest z grudnia. początki mojego mieszkania w Gdyni. jak tak sobie myślałam od kiedy zaczeło być źle to pierwsze co przyszło mi do głowy to 'od kiedy jestem tutaj' ale nie... od kiedy skończyłam szkołe średnią :)) kwiecień 2010 ...
czyli daaawno temu ;p
matura? okej-jakimś cudem zdana. wakacje-jedne z lepszych. ale im bliżej września tym gorzej. te niezdecydowanie. co ja właściwie mam robić w życiu? jedni mają konkretny plan,inni sto pomysłów na minute,a ja całkowitą pustkę w głowie. przecież w moim życiu brak pasji. żyje z dnia na dzień niczego z niego nie czerpiąc. hah...ja marnuje życie. każdy kto stracił kogoś bliskiego może sie w tym momencie na mnie zajebiście wkurzyć. myśle że każdy wykorzystałby je lepiej ode mnie...
idźmy dalej.
jest plan! olsztyn! z przyjaciółkami. szkoła policealna-bo po co iść na studia? żeby je zaraz rzucić? bez sensu. więc-szkoła policealna. kierunek? a no właśnie. a rodzice mówili, siądz przed kompem (wyłącz tego facebooka!) poczytaj,zastanów się. a ja? podjełam decyzje w 5 minut na ostrzu noża-organizacja reklamy-bo nie ma matmy i są lajtowe zajęcia. o zgrozo. żebym jeszcze na te zajęcia chodziła...
wrzesień-nooo jakoś tam się żyło w tym olsztynie. październik-'no to chyba jednak nie jest dla mnie...' jeszcze sie listopad nie zaczął a ja już byłam w domu :)) i co dalej? przecież tak strasznie mi się tu nudzi, pracy nie ma (czy szukałam? oczywiście...że nie) no to co? trójmiasto! praca miała być zapewniona, miałam do kogo się wprowadzić, największy pokój, szóste piętro (winda,o tak ;d w giżycku tego nie mamy), fajni współlokatorzy. to powinno być to! ale nieee...
okazało się że z 'załatwioną' pracą są kłopoty. wszystko zaczęło się komplikować. coś tam się znalazło,wyleciało się,zrezygnowało...
teraz niby praca jest. okej. ciekawe na jak długo.
no a szkoła? haha miałam iść w lutym na studia ale nawet się nad tym nie zastanawiałam, po prostu pomyślałam 'pójdę od października, do tego czasu na pewno coś wymyśle' tylko że wciąż się nad tym nie zastanawiam,a tu już niebawem trzeba będzie składać papiery.
miałam zapisać się do szkoły policealnej żeby mieć legitymacje. zniżki różne itp ;d ale tak mi ciężko ruszyć dupe do lekarza,że zaraz strace tą szanse :)
brak motywacji do czegokolwiek.
i wmawiam sobie że potrzebuje kogoś żeby mnie motywował. ale nie polecam się nikomu. ;)
a jakby ktoś pytał, jak jest? zajebiście :)
bo przecież narzekam na to że nic nie robie już od tak dawna... i nigdy z tym nic nie zrobiłam :) i jestem na tyle bezczelna,że nawet nie postanawiam żadnej poprawy. no to chyba powinno być zajebiście,nie?