Czujesz w środku pustkę, zero uczuć, brak chęci żeby gdziekolwiek uciec mimo że bardzo tego chcesz, a wiem, że chcesz uciec tam gdzie ciepło, gdzie miłość, gdzie zapach jaśminu, ale przecież nie możesz, przynajmniej nie teraz, bo nikt nie będzie robił za nocleg twojej nieukojonej duszy. Czujesz złość, mimo że nie masz prawa czuć nic. Dziwne, prawda? Ale dla takich jak ty to normalne, że widzisz tych którzy chętnie by cię przygarnęli chociaż ich nie ma, być może dlatego że to jedyne osoby które poświęcają tobie uwagę.
Kochasz. Kochasz kogoś kto również kocha ciebie, choć w nieznaczny, niewidzialny sposób, nie w ten w którym byś chciała.
A ty nadal chcesz uciec. Daleko. Być może już uciekłaś. Być może już izolujesz się od wszystkich. Co ja mówię, przecież od dawna byłaś odizolowana. Od wszystkiego i od wszystkich. I dlatego jesteś pusta. Nie masz serca, wątroby czy żołądka. Gdyby nie te ciężkie kości mogłabyś gdzieś odlecieć. Ale natura zrobiła z ciebie żart, i nie jesteś ptakiem tylko człowiekiem zbyt świadomym, zbyt odizolowanym od fałszu, zbyt ciężkim żeby ktokolwiek mógł zrozumieć.
Chcesz płakać. Chcesz tak bardzo zapłakać. Przytulić też pewnie byś chciała. Ale chcesz zrozumieć że dla ludzi jesteś tylko ciężarem. Chcesz zrobić wszystko. Chcesz umieć wszystko. Ale każda twoja chęc kończy się na tym że zalegasz w łóżku i zwijasz się w pół.
I płaczesz niepotrzebnymi łzami.
http://www.youtube.com/watch?v=kkgdo2o5x7M