Po porzeczytaniu kilkunastu postów wstecz uznałam, że jestem sobie coś winna.
A mianowicie zakończenie serii ciągłego marudzenia na studia i sesję.
Wychodzi na to, że jestem jakimś zgrzybiałym studenciakiem bez życia poza uczelnią. A może tak właśnie jest?:D
W każdym razie piszę, co następuje: I stopień ukończony, a wszystkie te piekielne zadania, którymi nas męczono przyniosły jednak jakiś skutek i czegoś mnie nauczyły.
portfolio jest, może niezbyt imponujące, ale własne i nie najgorsze.
pociągi dzięki Kolejom Wielkopolskim nie były takie straszne.
snu było mało, a kilogramów przybyło, ale pewny etap w życiu zamknięty.
drogą eliminacji kieruję się do ścieżki zawodowej, choć przede mną jeszcze wiele zakrętów:P
oprócz tego niedawno zaczęłam upragnione wakacje, a podczas nich:
czytam
śpię
leżę do góry i do dołu brzuchem
wspominam piękne czasy dzięki slajdom
jadę na Woodstock (a może nie do-jadę?)
lecę do Kopenhagi!
i planuję jeszcze trochę czegoś innego.
ach, no i oczywiście oddrutowuję się!:)
zapuściłam też włosy, a więc spełniłam jedną złożoną sobie obietnicę.
może nie jestem zbyt szybka, ale chociaż raz na rok czuję, że zrobiłam kolejny kroczek naprzód.
miło.