W końcu postanowiłam coś napisać. Trochę ciężko było mi tu wejść z powodu poprzedniego postu. Pobyt u mojego chłopaka był po prostu idealny. Spędziłam z nim tyle miłych chwil, że myślałam że nigdy się nie skończą. Czułam jego obecność, był blisko na reście, w końcu po tak długim czekaniu. Aż w końcu nadszedł dzień przed wylotem, rankiem spędziliśmy go idealnie, obeszliśmy sklepy, robiliśmy zdjęcia, byliśmy na kebabie a na końcu poszliśmy na wyspe młyńską po prostu spacer o jakim marzyłam dziękuję Ci za niego <3 Mam nadzieję, że takich momentów będzie więcej. Wieczora nie chcę zbytnio tu wypominać ;q Poranek był przykry, nawet teraz go przeżywam jak sobie go przypominam... wsiedliśmy do taksówki z trudem trzymałam łzy, ściskałam go za rękę, nie chciałam wracać, chciałam żeby czas się cofnął do pzylotu do pierwszego dnia... Na lotnisku musiałam się obudzić, musiałam oprzytomnieć, zdać sobie sprawę, że nic się nie cofnie. Walczyłam z emocjami jak tylko mogłam nie chciałam zacząć się tam drzeć. Łez nie dało się zatrzymać.. nawet teraz nie mogę... nie mogę już nawet dalej pisać...
Strasznie tęsknię, ale Miś pocieszał, że do wakacji nam szybko zleci, trzymam jego słowa w sercu i czekam na ostateczny dzień Twojego przylotu do mnie <3
Chcę do Ciebie.
Nic więcej.
Chcę usiąść i słuchać, być blisko.
Chcę do Ciebie.
Nic więcej.
To dużo i mało, i wszystko.