Tak sobie siedze któryś dzień z rzędu , próbuję poskładac wszystkie sprawy i ogarnąć siebie z tej monotoni w którą popadłem wraz z początkiem wakacji , kurwa męcze się. Słucham sobie "Światła Miasta" Grammatika i po prostu brakuje mi słów by wyraźić to jak się czuję , zajebisty klasyk i wiem że nigdy nie będzie takich fenomenalnych płyt , no ale mniejsza. Dlaczego mam takie dziwne fazy typu w jeden dzień zależy mi na czymś , jestem zajarany na tym punkcie jak małe dziecko które zobaczy jakiś ulubiony samochodzik czy lalke , by dzień później stwierdzić , nie stary to sie nie opłaca , jebana huśtawka i totalny nonsens w roli głównej, ehh. Zaraz zwariuje w tych czterech ścianach , może powinienem nastukać się znowu by ucieć od tego wszystkiego ? Nie to jest dla słabych , a ja mam dosyć po ostatnich 18nastkach,imprezach, grillach etc. Te wypociny nabrały miano monologu z samym sobą, no ale co tam gdzies musiałem to napisać bo bym nie ogarnął tego wszystkiego.
Grammatik - Zwyczajne marzenia