Moja konfrontacja z opinia, ze warszawa jest ladniejsza od paryza, ale tez od wiednia pozostala bez komentarza, bo przeciez nie tylko wizualne aspekty ksztaltuja moja opinie, ale tez wrazenia osobiste, jakie w moim przypadku z totalnie pozytywnych skierowaly sie ku tym mniej przyjemnym.
Umundurowani straznicy prawa, po moim testowaniu kompetencji barmana hotelowego, pomylkowo odebrani jako "Promocja" zamiast "Policja", majacy uwagi naganne do faktu przekroczenia na czerwonym swietle ulicy calkowicie pustej, pomijajac fakt , ze byla to mala, boczna uliczka, grozic zaczeli mandatem. No nic. Zaryzykowalam wyrazenie wlasnej opinii, odwrocilam sie i pozegnalam stwierdzeniem, ze gdyby nie te trzy kilo, a moze nawet cztery, a po Polsce to na pewno piec, wiecej na tylku, to mogliby mnie tam wlasnie pocalowac. Poskutkowalo.
Nieustanne nagabywanie o pare zetow, cos na jedzenie, troche drodnych konczylo sie zazwyczaj pozniej jak predzej, najczesciej wskutek odwolania sie do zwrotow nie znajdujacych sie w slownikach. Z tytulu zamieszkiwania srodmiescia, korzystanie z przejsc podziemnych bylo na porzadku dziennym, a i nawet nocnym. I tam wlasnie, podczas wykwintnej kolacyjki we dwie - zapiekanka na pol - meski osobnik, zapewne po dlugotrwalym sprawdzaniu swojej odpornosci alkoholowej, skierowal swoja cala uwage na kloniku moim, totez jak dzielna lwica gryzlam i drapalam werbalnie, jednak przeciwnik okazal sie wytrzymaly, badz jakis niekumaty, gdyz dopiero tradycyjne spier... ch...(zawze zastanawiam sie, czy ce ha, czy samo h) umialo wywolac pozytywny dla nas efekt.
- Mamo, ty tez znasz takie slowa???- z ewidentnym zdziwieniem cala uwaga mojej pierworodnej skupila sie na moich zdolnosciach.
- TEZ, jak kto, kochanie? - co po dzis dzien pozostalo zagadka.
Najbardziej jednak poruszyla mna kobieta siedzaca nieopodal palacu kultury, w zimne sobotnie przedpoludnie z plikiem legitymacji, jakas recepta i kubkiem na jalmuzna. Wrzucilam jakas monete, bo w koncu i tak zaraz mialam miec samolot, wiec po co mi te drobne...
Kobieta plakala. Nie uzalala sie nad swoim losem, tylko nad kobiecznoscia zebrania z tytulu braku srodkow na zrealizowanie recepty. Zamienilm z Nia kilka slow. Tlumaczyla, ze nie jest oszustka, wyszukujac w wymagajacej naprawy torbie dowodow tozsamosci i innych dokumentow, jakich nie mialam checi ogladac. Mialam porzebe zrobienia czegos dobrego. Nie mam w zwyczaju wspierania zebrzacych Nigdzie na swiecie tego nie robie, w tej formie przynajmniej, tutaj natomiast sama nie wiem, czy z wlasnej potrzeby, czy inne bodzce mna kierowaly- tego jeszcze nie wyjasnilam ze soba, siegnelam powtornie do portfela i dalam jej cos jeszcze. Gdyby nie koniecznosc punktualnego stawienia sie na lotnisku, wykupilabym ta recepte, a moze zprosila na obiad.
Miasto ladne, o wiele ladniejsze jakie mialam w pamieci, jednak emocjonalnie jeszcze nie dojrzalam do niego.