czasem wystarczy zyc wspomnieniami...
aczkolwiek mnie osobiscie na dluzsza mete to meczy gorzej, jak uzalanie sie nad soba...
Szczesliwym zbiegiem okolicznosci na to wlasnie mi teraz czasu brak, jak i podczas normalnego trybu zycia koordynujac terminy 26 godzin harowki na 16, bo w koncu tez kiedys trzeba spac i srac...
Generalnie taka faza powatpiewania wkrada sie na krotko przed swietami, kiedy to opetani lancuchami choinkowymi z mimika groznego psa i swiezo zreformowanym zasobem epitetow ku bliznim depczemy sie wzajemnie po wyscigach parkowania auta z uzyciem klaksonu, wszekiego oswietlenia i moze nawet srodkowego palca w szybie. Wtedy to zastanawiam sie, czy moze jakas adrenalina steruje tymi rzeszami pionkow, czy moze przybysze zza swiata eksperymentuja na nas biednych liudzikach, czy to tylko ja jedna z niewielu wyslizgnelam sie poza matrix i nie ejstem w stanie doznawac tych ogromnych uniesien swiatecznych jak i przed-, orgaznmow kulinarnych i falszywych usmieszkow zawistnego towarzystwa podczas wzajemnego zmylania sie superlatywami zycia?
Od lat nie posiadam czegos takiego jak choinka, piec nie nauczylam sie do dzisiaj, barszcz umie przyrzadzac tylko z torebki i tych kilka wolnych dni albo poswiecam na odwiedzenie rodziny, albo zyje w lozku odzywiajac sie sushi i pizzy z dostarczanej do drzwi.
Jestem jednak wtedy badziej wypoczeta, zrownowaznona naladowana na nowo pozytywna energia i checia do dalszego dzialania. O moich zbajomych celebrujacych owe tradycje powiedziec tego nie mozna.
Inni użytkownicy: koskomistylaveausuchotnikdariazetawatar2025555donnadarko777kiciulka91ewelinka564kat123wiki10101
Inni zdjęcia: :) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24