2 miesiące bez jazdy konnej czyli 2 miesiące bez pisania tutaj.
A matura.. 100% z ustnego polaka, 80% z ustnego angola :D
Pisemne.. wole nie myśleć, bo matma to było masowe samóbójstwo..
A dzisiaj.. wstałam po 9, ogarnęłam się, na szybko coś zjadłam i o 10
Rolnik już na mnie czekała pod blokiem. Zgarnęłam sprzęt i na konie.
Jeździłam dzisiaj na srokatej. Nie wiem co się z tym koniem stało, ale
wakacje są nasze i kon wróci do porządku, już ja się o to postaram.
Wiecie.. na koniec zeszłego roku ten koń normalnie reagował na łydkę,
bat to była opcja ostatnia. A teraz? Ja wodze na kontakt i zaczynamy
pracę, a koń sobie stoi i albo się cofa albo próbuje coś odwalić. O nie,
tak to my się bawić nie będziemy. Po kilku minutach chyba zaczęła
ogarniać o co mi chodzi, jednak jedziemy sobie kłusem a ta nagle sru
i się zatrzymuje. Tak samo po drągach.. przejechałyśmy je, ta parę
korków i stop albo do stępa. O córko moja kochana, tak to się nie robi.
Po jakimś czasie się trochę ogarnęła, zaczęła regować na łydki. A w
galopie trochę tragedii.. jedziemy galopem i cały czas koń do pchania
bo inaczej albo było stop albo tylko kłus. W lewo było nie fajnie, w
prawo za to jak nie wytrzymałam i dostała batem to od razu koń o co
chodzi ogarnął. Potem kilka skoków.. z kłusa dwa razy koperta okej,
z galopu też w miarę spoko. Nienawidzę skakać ze wskazówką, no ale
dobra. Potem galopem koperta od prawej strony, galopem przez padok
i jeszcze raz to samo tylko od lewej. Padłam po razie, jednak bite
2 miesiące bez jazdy zrobiły swoje. Postępowałam z nią jeszcze chwile,
pokłusowałam na luźnej wodzy sterując tylko łydkami i Arkadia trochę
to chyba załapała. Paulina wsiadła na niej coś skoczyć, a ja odsapnęłam
chwilę, potem Werę przy skokach pilnowałam i na koniec jakiegoś
dzieciaka na Sułtanie poprowadzałam. Schłodzenie koni, Arkadia się
wytarzała i pobiegła na pastwisko. Sprzęt pomyty, ogarnięty i do domu.
Ehehe, kto sobie opalił na czerwono - brązowo plecy? A no ja, ehehe.
A teraz na konie chyba we wtorek.. o ile prawo jazdy pozwoli.
Bang!
A tymczasem mecz Gibraltar vs Niemcy. Niemcy jakby nie wiedzieli co
to piłka i jak nią grać. Nie wierzę nie.. ogarnijcie się panowie no!
A Polska z Gruzją.. 4:0! Milik, hat-trick Lewego.. zacnie!