Arkadia dzisiaj. W moim pięknym kantarze, hahaha <3
A zadowolona dzisiaj jestem z jazdy, bardzo. Zeszłam do stajni, pan
do mnie, że Hipcia mam ubierać. Ale zaraz, że jednak nie i, że Arkadię
mam wziąć. No to szybko jej sprzęt, Paula brała na jazdę Madisona to
we dwie szybko na pastwisko po konie. Arkadia jak to ona.. brudas
jakich mało. Dziwnie przesiąść się na konia, który nie wybija, gdzie
ostatnimi czasy jeździłam tylko na wybijającym Hipciu. Ale jakoś się
przestawiłam i ogarnęłam. Kłus ładnie, o dziwo żywo szła jak na nią.
Na drągach spoko, tylko momentami ja jej karzę jechać prosto, a ona
łeb w bok jakoś trochę i bokiem.. myślałam, że ją tam pacnę zaraz.
W galopie na lewo fajnie, żywa i bez zbędnego pchania jechała. Potem
zmiana kierunku i galop na prawo. Nie wiem co ten srokaty koń ma z
głową, ale chyba by trzeba było ją zbadać w końcu. Jedziemy galopem,
galopuje ładnie, równo.. a tu sobie przejeżdżamy koło przeszkody, a ta
do kłusa przeszła, łeb na bok i podskoki jak do brykania. No myślałam,
że padnę ze śmiechu, ale dostała bata i się ogarnęła. Normalnie jakiś
bunt czterokopytnej maszyny! Potem jakaś oprowadzanka, potem
dziewczyny siadły na trochę. Potem Werce z Luśką pomogłam, to Luśka
dzisiaj jakiś dzień rozdawania buziaków miała, bo ja stoję, a ta pyskiem
mnie po buzi smyru smyru, ja jej buzi a ona mi obszukuje kurtkę. Głupol
mały, haha. Potem dziewczyny zaczęły Sako ubierać dla Werki, bo ta miała
konie do objazy, te mi kazały wsiąść na Sako no to wsiadłam. Z siodłem
Arkadii, ale dobra. Sako - najbardziej jak się da wybijający koń w stajni.
No jeszcze nigdy w życiu nie jeździłam na takim wybijaczu. Ale plus taki,
że się można nauczyć dobrego dosiadu na nim. Stęp żywy, kłus okej tylko
to wybijanie.. bo wyszło tak, że Werka nie miała już mocy na Sako bo
wcześniej Sułtana, Tracy i Luśkę jeździła. No to ja Sako pojeździłam szybko,
galop spoko, płynnie.. tylko Sako jakiś taki sztywny się zrobił, ale może mi
się wydaje. Przykleiłam się do siodła, bez żadnego latania po nim ładnie
pogalopowaliśmy w odbywie strony.. tylko moje latające stopy, ale bywa.
Koń występowany, rozsiodłany i poszedł na pastwisko do reszty grubasów.
Z Werką sprzęt pochowałyśmy, pomyłyśmy i po 13 dopiero do domu.
Czuję, że jutro nie wstanę z łóżka..
Bang!
Inni zdjęcia: Detal acegMonday quenPani Kos em0523Pliszka em0523Nutria em0523... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Zimorodki, rodzinnie em0523