Srokata córcia z dzisiaj. W końcu po dłuższej przerwie u koni!
Wstałam po 8, śniadanie, ogarnienie się i 9:30 z Rolnikiem
na konie. Jaździłam na Arkadii i w sumie bardzo dobrze,
bo na niej nie rzuca taki jak na Hipciu na przykład. Jazda
okej, na szybko dzisiaj było wszystko. Chyba istnieje
nadzieja, że ta nauczy się łazić kiedyś znowu na łydki, bo
ta się tak turlała w stępie, że zawaliłam jej łydki z powietrza
gdzie nigdy tego nie robię i ta dostała takiego turbo, że
po bacie takiego nie było. W kłusie szła równo, na drągach
ładnie. W galopie kaszlenie się jej włączyło.. znowu. Nie
wiem co ona z tym ma, ale jak chce pokaszleć to nikt jej
przecież nie zabroni. Potem oprowadzanka, potem Rolnik
sobie pojeździła na srokatej i potem znowu oprowadzanki.
Przed 12 się skończyło i do domu. A tymczasem chlejemy
u mnie, ehehe. Bang!