Taki sobie Cross
Nie miałam czasu teraz wchodzić na photobloga - dzień jest za krótki !
A działo się dużo nie licząc kowala i codziennych jazd !
W niedzielę wybrałam się z panią Agnieszką oglądać i sędziować WKKW - Cross . Zawody odbywały się w Racocie. Spędziłam tam cały dzień, a było warto ! Działo się dużo
. Tylko szoda, że leżaków nie wzięłyśmy
. Konie świetnie radziły sobie z dosyć trudnymi do pokonania przeszkodami
. Niezłe wrażenie sprawiali też niektórzy jeźdźcy swoim dosiadem, równowaczą, czy działaniem
. Wygrali oczywiście najlepsi !
Myślę, że nagrodę powinni dostać wszyscy, bez wyjątk, ponieważ każdy przydotowywał do zawodów siebie i konia, każdy wyróżnił się odwagą i dobrymi chęciami. Brawo dla nich !
Najlepsze było to :
Jakaś dziewzyna jechała na siwej kobyle o imieniu Myszka.
Podczas najazdu krzyczy:
- Dawaj Myszka, dawaj !!!
Po skoku poklepała konia i krzyczy :
- Szybciej Myszka, szybiej !!! Koty gonią !
Koń szybko przyspieszył ...
Wczoraj pod wieczór miałam mieć razem z Wiką i panem Tomkiem trening skokowy. Tylko tyle, że ja na Uśmim . Jak wsiadałam na naszym parkuże było takie bardzo ciemne niebo. Jak już ruszyliśmy to z kolei zrobiliśmy parę kroków i nagle był taki wielki podmuch wiatru . Taśma zaczęła wirować jak szalona a przeszkody i stojaki zaczęły się wywalać więc zsiadłam i uspokoiłam konia, a po chwili ruszyliśmy do stajni. Uśmi -oaza spokoju
. Prawie w ogóle się nie bał
.
Piasek zaczął latać w około nas i myślałam że zaraz będzie jakaś burza piaskowa lub trąba powietrzna... Ale jednak się pomyliłam i nie było . Zupełnie jak w filmie
.
Dzisiaj miałam rano jechać w teren na Iliadzie, ale biedulka bardzo cięzko oddychała i dostała zastrzyk . Pani Agnieszka miała szczęście, bo ucelowała w samą żyłę, przez co było szybsze działanie
. I bardzo dobrze, bo się kobyłka męczyła
.
W takim więc razie pojechałam na Uśmim . Gold jak i zarówno Nicpoń byli dzisiaj weseli
. Goldasek się wodblokowywał i był szczęśliwy - puszczał takie małe bryki
. A Uśmi chciał się pościgać i wyprzedził Golda w galopie. Chwilę pogalopowaliśmy pierwsi i się zatrzymaliśmy
. Później jechaliśmy z kolei bardzo wolnym galopem za Goldem, że Nicpoń sobie kłusował. Łydka jednak oznajmiła mu, że nie ma lenistwa
. Prawie cały teren galopowaliśmy i stępowaliśmy też trochę. Jak na Małego to był duży wysiłek
.
Następnie po terenie wsiadłam na Galindę . Miałam dzisiaj sama trening, ponieważ panią bolała głowa i poszła spać.
Opłacało się ! Koń świetnie chodził . Powyginałyśmy się też dzisiaj - robiłyśmy dużo, dużo wolt
. Fajnie, fajnie
. Była mega, mega rozluźniona
W galopie wyciągała głowę do dołu prawie cały czas !
Kochana !
Później umyłam koniowi wszystkie cztery nogi i kopyta ! Jakie miała bialusieńkie skarpetki po kąpieli.
Dobra, nie będę się już tak rozpisywała !