Obudziłam się rano, popatrzyłam przez okno a moje oczy ujrzały wielkie, jeszcze pomarańczowe, słońce.
"Cudowny widok" - pomyślałam - gdybym tylko miała z kim oglądać takie piękne zjawiska"
Tak... moje myśli już od dawna były skierowane tylko i wyłącznie na pewnym przystojniaku. Darek, bo tak miał na imię, był dla mnie wcieleniem anioła. Poznałam go na pewnej imprezie. Określiłabym go jednym słowem - BOSKI! Zakochałam się po uszy, ale co z tego jak i tak nie zwracał na mnie uwagi. Nie mogę powiedzieć, że jestem brzydka albo, że mam odstraszający oddech po prostu wygłupiłam się. Na wspomnianej już przeze mnie imprezie tak się przejęłam obecnością Darka, że siadając do jego stolika, rozlałam na jego cudne ciuchy sok pomidorowy... biedak miał, zamiast białych, czerwone spodnie i to jeszcze w kroku! Spaliłam się ze wstydu i z płaczem wyleciałam z pubu. Od tej pory mój luby patrzy na mnie spod byka. Och... wolę już o tym nie wspominać... Przeciągnęłam się i otrzosnąwszy się ze złego wspomnienia, poszłam się umyć. Po kąpieli poczułam się jak nowonarodzona. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, no tak, Łukasz wcale mnie to nie zdziwiło. Łukasz, odkąd pamiętam, jest moim najlepszym przyjacielem.
Chodziliśmy razem do przedszkola, robiliśmy babki w jednej piaskownicy, byliśmy nierozłśczni aż do podstawówki, rozstaliśmy się, jeśli chodzi o edukację dopiero w szkole średniej ale jeśli chodzi o przyjaźń to nadal jesteśmy jak brat i siostra.
"Cześć Łukaszku! Właśnie się wykąpałam" - powiedziałam radośnie
"Czuję Karolinko. Pachniesz jak różyczka" - uśmiechnął się, ściągnął buty i zajął wygodne miejsce w moim pokoju.
Łukasz podobał się wielu dziewczynom, podobno ma w sobie to coś. Niestety mój przyjaciel nie miał szczęścia do kobiet. Jest zbyt romantyczny... to wystarczyło, żeby jego związki się rozpadały. Dziewczyny zdradzały go, nie umiały docenić jaki to skarb mieć takiego faceta.
Ja właśnie przebierałam się w drugim pokoju, kiedy Luck wparował jak oparzony. Zaczął krzyczeć. Ja zawstydzona, bo byłam tylko w staniku, a on z wielkim bąblem na szyi. Widać było, że nie tylko dziewczyny na niego leciały, niestety pszczoły też. Narzuciłam szybko na siebie bluzkę i zajęłam się biednym Łukaszkiem. Cóż, trzeba było wyciągnąć żądło... Mój przyjaciel piszczał jak szalony a ja starałam się delikatnie ulżyć mu w bólu. Gdy żądło już leżało na stole, wzięłam wacik, nasączyłam go octem i przyłożyłam do szyi Łukasza.
Kiedy już się trochę otrzonsnął z tej całej sytuacji zapytałam się co go do mnie sprowadza.
"A co innego jak nie dziewczyny?" - wyżalił się Luck
"No tak..." - pomyślałam głośno i zrobiłam pytającą minę.
"Wiesz... - zaczął powoli - coraz częściej wydaje mi się, że nie znajdę tej jednej jedynej".
"Ale co ty gadasz! Przecież jesteś przystojny, romantyczny czasem trochę szalony i to wystarczy aby cię pokochać! Ja rozumiem, że ja mogę myśleć takimi kategoriami, że sobie nikogo nie znajdę. Przecież Darek nigdy nie zwróci na mnie uwagi."
" Hmm no tak po tej akcji w pubie, nie dziwię mu się" - powiedział po czym zaczął się głośno śmiać. Przycisnęłam wacik z octem mocniej.
" Ałaaaaaaaaaa!!! - krzyknśł - Karolina, już nic nie powiem, tylko bierz tą nieczułą łapę ode mnie".
Pokazałam mu język i udaliśmy się do mojego pokoju. Łukasz żalił się jeszcze przez moment. Postanowiliśmy dla lepszego nastroju przejść się na spacer do pobliskiego parku. Jak się później okazało, to był fatalny błąd. W parku bowiem zobaczyłam Darka z jakąś dziewczyną. Całowali się... przytulali... To był cios w samo serce. Pobiegłam do domu. Luck widząc całą sytuację rzucił się w pogoń za mną. Zastał mnie w domu... Drzwi były otwarte na oścież... ja leżałam na łóżku ze złamanym sercem. Płakałam jak bóbr.
Łukasz podszedł do mnie i delikatnie zaczął mnie głaskać po plecach. Próbował mnie pocieszyć ale cokolwiek powiedział, miało odwrotny skutek. Ryczałam jeszcze głośniej. Przyjaciel ocierał moje łzy a ja w głębi duszy dziękowałam mu, że nawet w takiej chwili jest przy mnie. Łzy pomału się kończyły. Łukasz ciśgle był przy mnie.
"Dziękuję Łukaszku" - wydusiłam z siebie
"Za co Kwiatuszku?" - zapytał
" Za to, że zawsze jesteś przy mnie w tych najtrudniejszych dla mnie momentach"
"Po to są przyjaciele, mój Kwiatuszku" - to mówiąc przytulił mnie do siebie, a moje serduszko poczuło się bezpieczne. Zasnęłam. Nie mam pojęcia, jak długo spałam, ale gdy tylko się obudziłam, poczułam, jak ktoś przebiera palcami po moich włosach. Popatrzyłam w górę... Łukasz. Moja twarz się uśmiechała.
"No nareszcie się obudziłaś" - powiedział Luck uśmiechając się do mnie jednym z tych zabójczych uśmiechów i ciśgnął dalej - "Między czasie zdążyłem zrobić nam obiad. Pomyślałem, że będziesz głodna"
Miałam zdziwionś minę ale powiedziałam, że umieram z głodu.
Przyjaciel podał do stołu. Jak zobaczyłam te potrawy, które przyrządził, to oczy misie szerzej otworzyły. Zupa pomidorowa i spagetti Bolonaise??? Łukasz tłumił w sobie śmiech. Nie rozumiałam za bardzo, o co mu chodziło...
"Luck coś ty znowu wykombinował?" - zapytałam
" Zrobimy sobie pomidorową ucztę. Uczcimy twoją niezgrabnosć. Mam nadzieję, że Darek nie doprał tych spodni" - ryknął śmiechem Łukasz. Odziwo ja także.
" Po co mi taki facet jak Dariusz skoro mogę mieć lepszego" - pomyślałam, a moje oczy skierowane były wprost w oczy Lucka. Uśmiechnał się do mnie i powiedział:
" Jedz już, Karolinko, bo będzie zimne"
"A tak, tak zagapiłam się, przepraszam" - powiedziałam i zarumieniłam się.
Dania były pyszne. Podczas jedzenia zapadła cisza.
Przyglądałam się Łukaszowi z zainteresowaniem. Hmm... nigdy nie patrzyłam na niego z tej strony... Piękne zielone oczy były skupione na spagetti, a delikatne pełne usta wciągały właśnie jedną nitkę makaronu. Włosy jak zawsze błyszczące, ułożone z wielką dokładnością. Popatrzył na mnie, szybko odwróciłam wzrok w drugą stronę lecz Łukasz widział, że się mu przyglądam. Teraz ja czułam, jak mnie obejmuje wzrokiem moje serce wyrywało się, ale starałam się zachować spokój. Gdy już zjedliśmy, pomyłam naczynia i przyszłam spowrotem do Łukasza. Usiadł bardzo blisko mnie. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego... serce mocno mi waliło, nie umiałam normalnie oddychać, coś wierciło mi dziurę w brzuchu, czułam jak obiega mnie gorąco.
"jak zaraz nie wejdę pod zimny prysznic to się roztopię" - pomyślałam
Łukasz chciał zarzucić swoją rękę na moje ramię, ale wybiegłam jak oparzona. Miał zdziwioną minę, nie wiedział o co chodzi. Wbiegłam do łazienki, rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic.
Po kilku chwilach usłyszałam pukanie do łazienkowych drzwi.
"Karolinko, wszystko ok?" - dobiegał z zewnątrz troskliwy głos Łukaszka.
"Tak, tak" - odpowiedziałam.