Przed państwem tam ta ra ram.... ptak z delty Dunaju. Zasadniczo nie wiem jaki to gatunek, ale wygląda na czaplę. Ja się tam nie znam, wolę biologię "ludzką". Chociaż ptaki i rośliny to bardzo wdzięczne obiekty do fotografowania. Nie tam jak ludzie.
Na Harrym było - jak można się domyślać- bajerancko. Znaczy nie chodzi o sam film, bo w nim podobał mi się głównie moment kiedy Harry "naćpał się" eliksirem szczęścia. ("-Harry? - Cooooo??????") Za to towarzystwo pierwsza klasa. Znaczy w przenośni:P W końcu było 5 osoób. Potem poszliśmy do Manekina i na Gdańską 18 (;) "-czy tutaj jest punkt PTTK? -Nie ma już od 5 lat. -Książeczka kłamie!"). Na koniec jeszcze gadka o Gwiezdnych Wojnach i mega porównanie:
"-Ten murzyn w Harrym to tak jakby mistrz Windu...
- Jasne, a Voldemort to Joda.
- Hej, przecież Joda nie jest zły.
- Hmm racja, w takim razie Joda to Dumbledore."
A w Góry Stołowe na pewno jadę.
Jutro do Poznania i potem do Cambrige. Przyślę kartki. Kto chce nie powie "ja".