Pamiętam jedno osiągnięcie, z którego jestem strasznie dumny....sprawiłem że The Gits byli puszczani na wyspach kanaryjskich XD
Siedzę sobie wczoraj...siedzę i siedzę...i nagle czuję coś twardego w pysku...nosz kur** plomba mi wyleciała z zęba :/
Ech a już wszystko było takie piękne :D
Otóż zaczyna mi się urlop i przez kilkanaście dni w pracy mnie nie będzie...dziś ostatni dzień...przynajmniej na jakiś tam czas :) A że dzisiaj piątek to mało ludzi w pracy będzie...nie lubię czuć ich obecności, bynajmniej nie napawają mnie oni optymizmem życiowym.
Niektórych mord po prostu lepiej nie widzieć. Nie warto rozmawiać bo żadnej wiedzy z takiej rozmowy się nie wyniesie. Najlepiej w ogóle nie pamiętać to przynajmniej więcej miejsca na ważne rzeczy zostanie.
Przydarzyła się kolejna dobra rzecz w moim zyciu. Otóż spotkałem starego perkusistę, który stwierdził, że można by coś pograć...jesli tylko szpaku ruszy dupę to wszystko wypali...o ile się jeszcze bardziej chłop nie spasł od robienia niczego to ruszy :D
Dobrze by było nagrać wreszcie papieża toaletowego co to się sam skasował.
Jeszcze jakby Dawid wrócił w Lutym to już w ogóle byłoby zajebiście :)
jedyny kawałek w końcu nie napisany by ja tylko by him...
"Kolejny święty człowiek zostaje obnażony
z jego twarzą kubki, ręczniki, kondony
nikt już nie kocha twojego nazwiska
widnieje w tabeli przy wpłatach i w zyskach
Papież! Finansowy!
Papież! Wartościowy!
Papież! Papież!
Toaletowy!
Przypinki, kalendarz, obrazki, koszulki!
W każdej gazecie z przemówień powtórki!
Szargają świętości wszędzie gdzie się da!
I ulepione z gówna popiersie papieża!!!
Papież! Finansowy!
Papież! Wartościowy!
Papież! Papież!
Toaletowy! "
No nic...trzeba się iść pindrzyć...