photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 CZERWCA 2009

Jestem.

 

Co przywożę z SDMu? Stadko pliszczyńskich mrówek, garść błota (:D), niesamowicie uświnione buty, zeszyt Piotrka od rosyjskiego, nowo nauczone piosenki i zabawy :), fantastyczne wspomnienia, sercański krzyżyk, Akt Własności, nowe rzeczy do przemyślenia, wartości i postawy, przyjaźń nową i odnowioną, radość, optymizm, a przede wszystkim Boga. I chyba o to chodziło.

Było równie wspaniale jak w tamtym roku (mimo tych nielicznych niedociągnięć). I znowu zaskoczył mnie i zrobił na mnie niesamowite wrażenie, mimo że to przecież nie pierwszy raz. Dobrze, że nie stał się przewidywalny i schematyczny, że co roku możemy zachwycać się i poznawać wszystko od nowa(niektóre rzeczy jak kolejki do pryszniców się nie zmieniają :D). W ogóle SDM w tym roku był zupełnie wyjątkowy dzięki pięęęknej pogodzie i burzy przeżywanej co drugi dzień, która sprawiała, że wielką frajdą było się przejść pod wiatę albo gdziekolwiek.:D Cóż za ironia losu: narty, o których pisał ksiądz pani Wu. akurat by się przydały. ^^

Jestemz siebie dumna: w przeciwieństwie do niektórych nie zaliczyłam kąpieli błotnej ("-No chyba nikt z was nie wytapla się dobrowolnie w błocie? -Yyy... (śmiech pod wiatą) "), a linek przez 6 dni zaliczyłam jedynie 11! ^^ Poza tym spełniłam dobre uczynki ratując biednego żuczka przez utonięciem w nieszczęsnej kropli, która została w menażce i wypraszając po dobroci mrówki z namiotu (nie to co coponiektórzy harcerze z kubkami w rękach :P). I miałam świętą rację, że nie wzięłam jedzenia, bo przecież Wy zaopatrzyliście się jak na trzecią wojnę światową. :P Utyję przez te Wasze popcorny, czipsy, wafeki, ciasteczka, suszone banany, a nawet osobisty chleb, że nie wspomnę o kupie czekoladek od księży dyrektorów. ;) Ostatniej nocy, wyjmując ten chleb, pasztet, majonez i resztkę kremu czekoladowego (do którego miałam za którki paluszek i musiałam posłużyć się Drugim Końcem Łyżki), Ola zdecydowanie pobiła wszystkich. :D Nie wspominając o śniadaniu, na które się spóźniliśmy, ale za to mieliśmy olowe szprotki i makrele. :) W ogóle ostatnia noc była, zgodnie z tradycją, szalona (nie tylko dlatego, że moja gorączka szalała :P) i myślę, że najlepszym dowodem na to jest przytoczenie śpiewania w zbitej, przytulonej kupie "Przybierzeli do Betlejem", a potem hardcore'owo "Gdyby wiara twa". :D Dziwne, że nie wskoczyliśmy do jakiegoś namiotu. ;) Chociaż ja potem dwa razy wpadłam do piotrkowo-tadziowego, za co Was bardzo jeszcze raz przepraszam. :) Trudno tu wymienić wszystko, co się działo, a z drugiej strony szkoda wymienić część, a resztę pominąć, bo ten SDM składał się z samych wyjątkowych chwil, poczynając od Tadzia z cytrynkami na uszach, księdza z bananem na rzepa i na trampolinie, Święta Radości, śpiewania Razem podczas burzy, bajek na dobranoc, kończąc na adoracjach, nabożeństwach i mszach. Wszystko, a jakżeby inaczej, wspaniałe. :)

A więc jest 28 czerwca. Wróciliśmy. Może sprostuję: ja wróciłam tylko ciałem. Duchem jestem jeszcze w ogrodzie księży sercanów albo pod nieodłączną wiatą albo w garażach skutecznie udających jadalnię (wiecie, że właśnie mielibyśmy kolację?), a przede wszystkim z Wami. Wiecie, cudownie było spędzić ten tydzień, kiedy przez 24 godziny na dobę byliście w zasięgu ręki, głosu, uśmiechu. Cóż ja teraz bez Was pocznę? Jak będę mogła zasnąć, kiedy będę miała świadomość, że kiedy otworzę oczy, nie będę mogła zacząć dnia od uściskania Was? Jak przeżyję dzień bez Waszego uśmiechu, dowcipu, niecodziennych pomysłów albo bez słuchania tekstów Beli czy z "Hydrozagadki"? Zielonego pojęcia nie mam. Teraz bardziej niż zwykle nie chcę tych wakacji. Ale wiecie co? Nie wyobrażam już sobie ich rozpoczęcia bez SDMu. Wakacje? O rany.

Dziękuję!!!

Tosiu (za wsparcie, za każde budujące kwik i niedoszły gripex :)), Aniu, Olu B. (za Twój ciepły uścisk!), Olu P., Olu Z. i Justynko (wspaniale było z Wami dzielić namiot :)), Piotrusiu (zgadzam się z Tobą: ewoluuję w chomika ^^), Tadziu (nie wystarczyłoby mi miejsca na podziękowanie, więc tylko zgodznie z cytatem w Twoim notatniku: dziękuję, że jesteś :)), Agatko (za każdą konspirację i Twoje szaleństwo :D), Olu, Ago, Madziu, Jagódko, Madziu, Danielu, Sebastianie (za żółwia i rutinoscorbin i ten Twój uścisk z gratisem ;)), Mateuszu, Oli, Patryku (za instrukcję obsługi aspiryny, wyrozumiałość i przygarnięcie), Borówo, Psycholu (jak to śmisznie brzmi :D), Zuziu, Alu, Kasiu, Ewelinko, Weroniko, Dorotko, Pati, Łukaszu,Wiki, Asiu, księdzu, a dla Pana Boga to w ogóle brawa! :D

I pozdrwiam Was gorąco, moja już nieistniejąca oficjalnie 3gc. Nieszybko się z tym pogodzę, ale przezawsze będę Was kochać. :)

Komentarze

~Ania To ja z tego zaszczytnego miejsca chciałabym powiedzieć, że za jakiąś godzinę spotkamy się prawie w komplecie pod drzwiami szkolnymi gapiąc się na listę przyjętych. Hmm... Zastanawiający jest fakt ten oto. Tak.
Chcę też powiedzieć, że bardzo dziękuję za pozdrowienia, o ile były one skierowane do mnie. Ania?.
Ja się z wami nie żegnam i nie mówię 'do września', bo spotkamy się jeszcze w wakacje. Prawda?
To ja już kończę. Idę na lansiarski spacer pod szkołę.
BTW. Lansować to umieją się bardzo dobrze, prawda Olu?
Ave!
30/06/2009 11:11:32
~Olaa Ojej... Przeczytałam notkę, przeczytałam komentarze i chyba zaraz położę się na łóżku celem komisyjnego rozpłakania;(
JA CHCĘ DO PLISZCZYNA!!!:(
Nie wierzę, że te 6 dni minęło jak 2 minuty (no może pomijając NIEKTÓRE konferencje, które wydawały się trwać wieczność)
Pomio tego, że pod wielona względami jednak ten eSDeeM nie umywał się do zesłorocznego, nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl, żeby choćby przez jedną, krótką sekundę żałować pojechania tam:)
Podobnie jak Ty, już sobie nie wyobrażam początku wakacji bez eSDeeMu:)
Tak się niesamowicie cieszę, że jednak wiele osób zdecydowało się pojechać oraz że grupa z Biskupiaka rozmnożyła się aż do takich rozmiarów.
Bardzo też cieszy mnie fakt, że dodałaś tę swoją cudowną relację, do ktorej z pewnością jeszcze niejednokrotnie będę wracać w zbliżającym się (nie takimi znowu wielkimi krokami:D) roku szkolnym, w niecierpliwym oczekiwaniu na XVII SDM:)
A co do mojeo uścisku, to nawet nie wiesz jak się cieszę, że do niego wróciłyśmy:)
Straaaasznie mi go brakowała, bo go dawno nie praktykowałyśmy;)
Ech... byle do czerwca 2010, bo nie wiem jak oni tam eSDeeM wstrzelą, beznadziejny miesiąc xD
:*
29/06/2009 21:15:17
kisior Justynko, czytając Twój komentarz obudziły się wspomnienia i znowu tęsknota, a co najciekawsze, gdbym miała coś napisac to napisałabym to co Ty właśnie, więc może jednak zrezygnuję, bo obawiam się, że wyszedłby efekt kopiuj-wklej. :) Co do gadania i śpiewów to nie mam nic przeciwko, a o 4 nad ranem nie przypominam sobie, żebym coś słyszała (szczerze mówiąc ledwo słyszałam tą przewalającą się nad nami burzę, która według księdza wcale nie była burzą, w każdym razie te straszne, podobno, grzmoty). ^^
Jeśli chodzi o Justynian Potasu, to uważam, że to perfidna dyskryminacja, a przecież podobno żyjemy w wolnej Polsce. ;)
A "RRRrrr..." nie oglądałam, aczkolwiek ktoś mi już kiedyś tłumaczył tę scenę, także mniej więcej się orientuję. :D Fajnie to musiało brzmieć na takim spontanie. :D
I już się cieszę i z niecierpliwością czekam na Twoje komentarze. :)
Zuza, co do wschodów to faktycznie jakoś lepiej to brzmi. :D A diakon, pomijając fakt iż wyglądał jak Johnny Bravo, był genialny z tym "jak już wcześniej wspomniałem...". :D
Tosiu, bardzo tesknię do Ciebie i do śpiewania "Turcji" z Tobą i z Tadziem po jednym słowie i to z elementem choreograficznym. :) I do "Zmarzniętych uszek". Mam nadzieję, że będziemy je mieli okazję śpiewać codziennie na przerwach od września. :D (Wiesz, że sprawdzałam i okazuje się, że to, co śpiewaliśmy to jest całość "Turcji"? :D Za Turcja na końcu jest tym bardziej powalająca. ;)) Love, Tosiu! :*

Marzną mi bez Was uszka, wiecie?
29/06/2009 15:16:12
~aska ;)
29/06/2009 13:51:15
~toska to ja dziękuję! jesteś wspaniała.


RAZ - DO - SUŁTANA - PRZYSZEDŁ - BARDZO - STARY - ŻEBRAK - DOBREGO - WYCHOWANIA - ŻEBRAKOWI - NIE - BRAK - OOOOOOO - ALLA - ALLA - DYNA - LAMPA - DOBREGO - WYCHOWANIA - ŻEBRAKOWI - NIE - BRAK - TURCJA - TURCJA
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"brak mi WAS do poduszki lalalajlajlaj.... " :************************************************************************************************************
29/06/2009 12:49:38
~zuza zostało: 364 dni. ;)

364 wschody słońca. (! xD) A jak liczymy na tych wschodach to nie jest tak tragicznie. :D

A właśnie, w tym roku nikt się nie pomylił. No, może poza tym diakonem "Jak już wcześniej wspomniałem..." xD

Brawa. -_-
...także tego.
:**!!!

["Jak mi dzisiaj zmarzły uszka..." ^.^]
28/06/2009 23:13:56
~Justynian Ojej.
1. O kurczęęęęę, jaki długi komentarz mi wyszedł!
2. Bodajże, nie podajże ;)
3. No bunt, nie przyjęło do wiadomości, że chcę się podpisać Justynian Potasu :D
4. Oglądałaś może kiedyś "RRRrrr..."? Bo nas w pewnym momencie porządkowi przyszli zaganiać do namiotów (może byłaś przy tym?) - "Zaraz będzie ciemno!", na co ktoś (niestety mój mózg nie zarejestrował, kto taki) odpowiedział jakze filmowo "Zamknij się!" xD
5. Bój się, bo teraz będę Ci pewnie regularnie zaśmiecać miejsce do komentowania :)
6. Pozdrawiam!
28/06/2009 22:15:03
~Justynian Dżas, jesteś niesamowita... Jak przeczytałam tę notkę, świeczki stanęły mi w oczach i niemal się rozpłakałam, nienormalne dziewczę. Chyba nie będzie nowością jak napiszę, że cały czas żyję eSDeeMem, atmosferą, ciągle śpiewam jak zwariowana piosenki, wspominam to, cośmy tam wszyscy przeżyli, to, jak się świetnie razem czuliśmy - no wszystko, wszystko, wszystko. Te parę dni zleciało tak strasznie szybko, że z przerażeniem uświadomiłam sobie w sobotę brutalną prawdę, że to już koniec XVI eSDeeMu, że trzeba wracać do domu... A teraz siedzę w domu, przed komputerem i komentuję Ci notkę, a jeszcze dwa dni temu... Ech...

Oczywiście w jednym komentarzu, ba - nawet w 2, 10 czy 30 - i tak nie da rady wyrazić tego, co się czuje, no za Chiny po prostu. Cieszę się niesamowicie, że Cię poznałam, że dane było nam dzielić namiot :) - i z tego miejsca przepraszam Cię najmocniej za moje bezsensowne śpiewy i gadanie - Olka uważa na przykład, że podajże ostatniej nocy gadałam coś do niej około 4 nad ranem, a ja tego nie pamiętam (!) i dlatego nie jestem pewna, czy coś takiego nie miało częściej miejsca! :D

Dzięki wielkie Wam wszystkim!
Trzymaj się, Dżas!
28/06/2009 22:09:09
~Olka koniec z pseudonimem Zima. Tzn. policzę czas, do którego moja nowa klasa na niego nie wpadnie.

Tak baaardzo baaardzo nie chciałam wyjeżdżać.
Ten tydzień był pełen cudowności. I mimo, że gadałam rodzicom niemal bez przerwy przez jakieś 25-30 minut (no dobrze, z przerwą na oddechy), to i tak stwierdziłam, że nie oddam nawet w jednej dziesiątej tego, co przeżyłam.
Do zobaczenia we wrześniu ;)
28/06/2009 21:45:25
kammyczek Ostatniej nocy, gdy już byłyśmy w śpiworach (prawie!) i z naszej komory dochodziły tylko nieliczne (!) odgłosy i od czasu do czasu jakieś śmiechy, dziewczyna ze służby porządkowej, twierdząc, że czynimy zamęt na polu namiotowym podczas ciszy nocnej zagroziła nam, że jak się nie uspokoimy, to będziemy szorować tojce! (toi- toie)
Dziękuję, że byłaś!
Też jeszcze jestem w Pliszczynie, chociaż wczoraj zostałam trochę brutalnie sprowadzona "na ziemię" przez zachowanie moich rówieśniczek na weselu (na którym była ciocia Oliego! I na dodatek mówiła mi, że Oli odsypia, a mi się spać nie chciało wcale, tańczyłam sobie z wujkami i dziadkami i jadłam ciachaaa xD)
Do zobaczenia w Biskupiaku!
28/06/2009 19:40:53
~gromi a pamiętasz zeszłoroczne błogosławieństwo końcowe?
'Niech Bóg wszechmogący odwali od was moc szatana...'
28/06/2009 19:40:14