Cześć malutkie !
Pisałam już w poprzedniej notce, ale napiszę jeszcze raz - zawiodłam siebie i Was. Do świąt szło mi idealnie, ale od tych przeklętych czasów idzie tragicznie. Wpadłam w trans jedzenia i niećwiczenia ... Do 17 trzymam się świetnie, później jest już coraz gorzej.
Nienawidzę zaczynać czegoś od nowa, ale niestety będę musiała to zrobić, żeby przerwać ten ciąg zawalania.
Ten tydzień to ciągła nauka i niestety brak czasu na cokolwiek więc pozwolę sobie na nieco więcej. To głupie, ale wiem, że i tak bym to zrobiła, a nie chcę Was okłamywać. W poniedziałek zacznę liczyć od początku. Zwiększam liczbę ćwiczeń + zaczynam liczyć kalorię ( do 1000 ) + zrobię skalę + będę dzielna i nie poddam się.
Trzymajcie za mnie kciuki.
Ps. Pozwolę sobie na więcej co nie oznacza, że rzucę się na jedzenie i właduję w siebie 3000 kcal, nie ! Więcej tzn. bilans około 1500 kcal no i mniej ćwiczeń . Przepraszam, że jestem taka słaba. Chyba potrzebuję chwilii, żeby odetchnąć. Wrócę na pewno = silniejsza ! ! !
bilans;
ś; musli z mlekiem
2ś; sklejony razowiec z białym serem
o; warzywa na patelnię z ryżem
k; 2x razowiec z plastrem żółtego sera i polędwicą + jogurt
Wiem niezbyt zdrowo, ale tak jak pisałam wyżej to chwilowe. Nie mam zamiaru się poddawać.