photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 KWIETNIA 2013
Po­jawił się dreszcz, że może nie po­win­na, że jest to naz­byt oso­bis­te. Szyb­ko jed­nak us­pra­wied­li­wiła się, że są to prze­cież lis­ty jej oj­ca. Os­tatnia cząstka ja­ka po nim zos­tała i ja­ka by nie była, chciała ją poczuć. Wzięła więc os­tatni list. Na­pisa­ny był trzy miesiące przed wy­pad­kiem. Ręce jej lek­ko zadrżały, jed­nak nie za­wahała się i ot­worzyła. Między nim a pop­rzed­nim lis­tem był po­nad rok różni­cy. Zas­ta­nawiała się czy tak długo nie pi­sał, czy może in­ne lis­ty gdzieś za­ginęły. Szyb­ko jed­nak zo­baczyła niewiel­kie nu­mer­ki kreślo­ne z tyłu ko­per­ty. Jak wy­nikało z nu­merac­ji żad­ne­go nie bra­kowało. Ten list był& Sa­ma nie wie­działa. I było kocham i było tęsknię, a jed­nak ema­nował od niego ja­kiś dziw­ny smu­tek. Aniela przeczy­tała go dwa ra­zy, po czym włożyła do ko­per­ty i wszys­tkie ra­zem związała wstążką.

- No na­reszcie. Myślałam, że zasnęłaś na tym strychu  odez­wała się Łuc­ja le­piąc w pośpie­chu piero­gi. Gdy się od­wróciła, zo­baczyła posępną twarz córki ze zna­jomym już pa­kun­kiem w ręku.
- Kochałaś tatę?  spy­tała, zat­rzy­mując się w drzwiach.
Kuchnię ogarnęła niez­wykła cisza. Mat­ka za­marła. Minęły czte­ry la­ta od śmier­ci An­drze­ja, a ją na­dal na samą myśl pa­raliżował strach.
- No od­po­wiedz. Kochałaś?
- Dlacze­go py­tasz?
- Od­po­wiedz.
- Prze­cież wiesz, że kochałam. Co się stało?  Spy­tała, właści­wie nie chcąc znać od­po­wie­dzi. Widziała lis­ty An­drze­ja i nie pot­rze­bowała już żad­nych tłumaczeń. Piero­gi przes­tały się le­pić. Łuc­ja wy­ciągnęła z szaf­ki wi­no i kieliszki.
- Usiądź skar­bie.
Wi­no po­woli wy­pełniało pęka­te naczy­nia. Za­pach roz­lał się po po­mie­szcze­niu, de­likat­nie uderzając we wszys­tkie zakątki ciszy.
- Ma­mo& Skąd się wie, że to miłość&? To znaczy ta praw­dzi­wa, a nie złudze­nie.
- Każda jest praw­dzi­wa, na swój sposób ważna&
- No tak, ale kiedy wiado­mo, że to ten. Jak ty z tatą.
- Niuniu& Nie wiem. Nie wiem jak roz­poznać praw­dziwą miłość. To nie jest tak łat­we jak z roz­pozna­niem ory­ginału od podróbki. Choć i to cza­sem jest złud­nie po­dob­ne. Dlacze­go py­tasz?
- Bo& Krzy­siek, wiesz& Ka­zał przyjść na szóstą, jak chcę się z nim spot­kać, bo po­tem jedzie do rodzi­ny. I w su­mie wszys­tko jest ok, ale jak przeczy­tałam, bo przeczy­tałam lis­ty ta­ty do ciebie, to u mnie wygląda to ja­koś inaczej. Ni­by kocham Krzyśka. Tak moc­no, jak wy się kocha­liście, ale& sa­ma nie wiem&może to świat się zmienił.
- Świat się zmienia codzien­nie, ale miłość zaw­sze po­win­na trwać niez­mieniona.
- A ty z tatą?
- Co ja z tatą?
- Nig­dy nie mówiłaś& Na­wet nie wie­działam, że ta­to tak ład­nie pisze.
- Wier­sze pi­sał...
- I wie­działaś od ra­zu, że to ten.
- Widzisz córciu, późno poz­nałam An­drze­ja. Byłam po kil­ku związkach i może dla­tego tak łat­wo przyszła ta pew­ność. Każda dziew­czy­na marzy o miłości jak z fil­mu, o księciu z baj­ki, o czymś, co spra­wi, że poczu­je się wyjątko­wo. I przez to w głowie ro­bi się mętlik, bo sko­ro na fil­mie miłość wygląda tak pięknie, to i w rzeczy­wis­tości po­win­no być po­dob­nie. Podświado­mie dąży się do te­go wzor­ca. Ja też dążyłam. Tyl­ko jeśli chłopak nie jest od­po­wied­ni, to na siłę nie zro­bisz z niego księcia. Kiedyś myślałam, że to wys­tar­czy& Sta­rać się, coś ro­bić, udos­ko­nalać. Ale w dob­ra­nym związku& Kiedy ludzie tak po pros­tu się kochają, nie trze­ba nic do­paso­wywać. To się po pros­tu dzieje. Za­nim poz­nałam tatę, wszys­tko wy­dawało się dziw­ne i niena­tural­ne. Do­piero przy An­drze­ju& - łzy napłynęły szyb­ko do oczu. Wzięła łyk wi­na i kon­ty­nuowała da­lej.  Kiedy się ko­goś kocha, tak jak ja kochałam two­jego tatę, wszys­tko było piękne, na­tural­ne i ta­kie ciepłe. Wte­dy ro­zumie się, jaką przy­jem­nością jest pat­rzeć jak śpi ukocha­ny. Od początku jak za­sypialiśmy, An­drzej przy­tulał mnie i cze­kał aż zasnę. Gładził mo­je włosy i całował w czoło. Nie było na świecie in­nej chwi­li niż ta, kiedy mogłabym czuć się bar­dziej bez­pie­czna. A ran­kiem& Ran­kiem ja pat­rzyłam jak on śpi. Cza­sami, kiedy od­sunęłam się da­lej szu­kał mnie& Przy­ciągał do siebie i mówił Nie uciekaj mi. Bez ciebie nie zasnę. A kiedy ot­wierał oczy i widział, że na niego pat­rzę nie było głupiego co, tyl­ko kocham cię. Kochałam w nim wszys­tko. A naj­bar­dziej chy­ba urzekł mnie, nie samą miłością, bo miłość niepielęgno­wana szyb­ko obu­miera, więc po­win­no być coś więcej& Tym więcej była je­go miłość do dzieci. Ko­bieta de­cydując się na męża po­win­na zo­baczyć czy będzie on dob­rym oj­cem i mężem. Zaurocze­nia szyb­ko mi­jają, miłość to już pra­ca.
- A wy z tatą pra­cowa­liście?
- Pra­cowa­liśmy Skar­bie& Cza­sami człowiek nie wie, ile gotów jest poświęcić, kiedy jest za­kocha­ny. Łat­wo jest być ze sobą, kiedy wszys­tko idzie dob­rze. Wspólne go­towa­nie, tańcze­nie w środ­ku mias­ta, łyżwy, ro­wer, wspólne wy­cie­czki. I mogłabym wy­mieniać w nies­kończo­ność, ale dziś to nie ma znacze­nia& Córeczko nie wiem czy tak po­win­na ob­ja­wiać się miłość, ale u nas każda wspólna czyn­ność była nag­rodą. Cu­dem, ja­ki był nam da­ny za ten długi czas bez siebie. Cza­sami dzi­wiłam się, że dwo­je ludzi może tak kochać. Tak po pros­tu... bez po­wodu i dla mi­liona po­wodów. Wiem, że mówią, że jeśli kocha się za coś, to tak nap­rawdę nie jest to miłość. Ale ja kochałam go za wszys­tko& Za po­dejście do życia, za dob­re ser­ce, za poczu­cie hu­moru, za to, że był, że ja byłam przy nim szczęśli­wa, że był dob­rym oj­cem i mężem. Trze­ba kochać ludzi za coś, to prze­cież też emoc­je& Nie złościsz się na ko­goś bez po­wodu, tak sa­mo uważam, że nie kocha się ludzi bo tak. Może to jest egois­tyczne, ale kiedy widzisz w dru­giej oso­bie czys­te piękno i dob­ro& To nie jest ow­sian­ka... lu­bie al­bo nie lu­bie. To człowiek. Is­to­ta, któa od­da­je siebie... Sa­ma ro­zumiesz.
- Tak, wiem& - po­wie­działa ściszając głos. W głowie kłębiły się myśli i jed­no tyl­ko py­tanie: Czy kocham praw­dzi­wie?
- Niuniu po­wiem ci jed­no. Kochałam& i na­dal kocham tatę. Był je­dynym mężczyzną, przy którym ro­zumiałam słowo miłość. Miłość jest trud­na. Wy­maga od nas wal­ki i sił& Ale to odróżnia praw­dziwą od fałszy­wej, że nie wal­czysz sa­ma. Ty i on nie stoicie po prze­ciw­nych stro­nach ba­ryka­dy, tyl­ko wal­czy­cie ra­zem. Po jed­nej stro­nie wy, po dru­giej w za­leżności& cho­roba, prob­le­my fi­nan­so­we, za­wis­tni ludzie, trud­ny dzień w pra­cy&Kiedy tworzy się związek z miłości, nie jest się sa­mym,
- I wy z tatą zaw­sze tak ra­zem&? Bez kłótni, bez wo­jen? Czy­tałam os­tatni list& Pisze, że Cię kocha, ale już nie tak, wszys­tko jest przytłumione. To był kry­zys?
- Nie wiem jak to naz­wać. Mieliśmy prob­le­my, ale nie chcę o tym mówić. Jeszcze nie dziś.
- Dlacze­go?
- Nielu& widzisz, niektóre prob­le­my nie są łat­we do po­wie­dze­nia. Trud­no je roz­wiązać& jeszcze trud­niej wytłumaczyć. Przyj­dzie czas i ci po­wiem& Zro­zumiesz, ale nie dziś?
- Aż tak?
- Aż tak  ściszyła głos. Wzięła lam­pkę wi­na i wpat­rując się w jej pur­purę, le­niwie kręciła kółka po brze­gach naczy­nia.
- To ja może za­niosę te oz­do­by. Niech dzieciaki ubierają choinkę. Ile można oglądać baj­ki?
- Dob­rze Skar­bie. Tyl­ko pat­rz, żeby nicze­go nie zniszczyły.
- Dob­rze ma­mo.
- Anielu&
- Tak?
- Pa­miętaj jed­no... w miłości nie ma ka­zań.
- Co?
- Nikt nie może ci nicze­go narzu­cić, nicze­go ka­zać. Miłość nie ra­ni& Przez praw­dziwą, nig­dy nie zapłaczesz& Chy­ba, żę ze szczęścia.Pa­miętaj.
- Ro­zumiem&
Po chwi­li słychać było pis­ki dzieciaków, uga­niające się za bom­bka­mi. Har­mi­der miał przy­wołać at­mosferę świąt, lecz bez An­drze­ja próżny był trud. Nic nie mogło już być ta­kie sa­me. W głowie Łuc­ji za­miast chaosu, wbiło się świd­rujące mil­cze­nie. Przeszy­wało ją na wskroś. Czuła je­go głos: sta­now­czy, kiedy dzieci zaczy­nały roz­ra­biać i miękki, gdy brał je na ko­lana i mówił jak bar­dzo kocha. Pa­miętała, że An­drzej od­dałby swo­je życie za każde z nich. Dla­tego&Może dla­tego..- próbo­wałą so­bie tłumaczyć, układać w myślach od­po­wiedź. Stało się, je­go już nie było. Nic nie mogła zro­bić, nic zmienić. Każde wspom­nienie było bo­les­ne, nie chciała już myśleć. Wzięła jeszcze je­den łyk wi­na i z nieobec­nym wzro­kiem wróciła do le­pienia pierogów.

*

Sms: Dziś nie mogę, jak wrócisz daj znać. Aniela

*.*

Komentarze

siatkaiopi Zapraszam na naszego bloga :*
Tematyka podobna tylko, my także będziemy dodawać notki o siatkówce ;*
Pozdrawiam Majka :D
07/06/2013 21:59:40
wyluzujxdxd Słodkie <3 + wbij do mnie <3
24/04/2013 15:07:18
annna97 piękne
ten opis miłości <33
17/04/2013 16:39:22
zaaaaczarowana Boże zakocfhałam się w tym opowiadaniu *.*
Każde twoje opowiadanie ma jakiś przekaz, nie jest ono tak jak zwykle bywają inne o miłości..
Uwielbiamuwielbiamuwielbiam :*
A i musimy ze sobą popisać, bo trochę mammy do nadrobienia :D
06/04/2013 23:01:50
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kikik.