photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 STYCZNIA 2013

dzisiaj po przerwie macie w koncu mój tekst ;*

Czarne drogi

Po­ranek był zas­ka­kująco chłod­ny. Spadł śnieg. Mias­to jak zwyk­le w ta­kich sy­tuac­jach było za­kor­ko­wane na amen. Młody le­karz wsiadł do tram­wa­ju który przy­jechał z niemal półgodzin­nym opóźnieniem. Miał do prze­jecha­nia spo­ry ka­wałek więc roz­siadł się wy­god­nie na jed­nym z fo­teli. Roz­myślał o tym ilu ludzi tra­fi dziś na izbę przyjęć z wy­padków. Miał cichą nadzieję, że nie tak wielu, ale realia były ta­kie że śnieg zwyk­le równał się pod­wo­jeniu liczby pac­jentów z wy­padków. Po chwi­li je­go myśli powędro­wały w stronę je­go czte­rolet­niej córeczki i żony. Dwie ko­biety je­go życia spały te­raz smacznie w do­mu. Uśmie­chnął się mi­mowol­nie z roz­marze­niem. Myślał o nich codzien­nie w cza­sie podróży do pra­cy i za każdym ra­zem czuł to sa­mo przy­jem­ne ciepło. Dro­ga mi­jała po­woli i spo­koj­nie. Mężczyz­na śledził ocza­mi mi­jane bu­dyn­ki i szyl­dy sklepów myśla­mi będąc jed­nak zu­pełnie gdzie in­dziej.
Tram­waj mi­jał właśnie jed­no ze skrzyżowań. Le­karz spoj­rzał w ok­no i coś zwróciło je­go uwagę. W tej właśnie chwi­li czas zwol­nił do mak­si­mum. W stronę tram­wa­ju z dużą prędkością zbliżał się tir. Nikt nie zdążył na­wet za­reago­wać. Mężczyz­na poczuł sil­ne szar­pnięcie, po czym wszys­tko za­wiro­wało. Szy­by wy­leciały z okien. Ludzie krzycze­li i wi­rowa­li w po­wiet­rzu zderzając się wewnątrz maszy­ny prze­taczającej się wokół włas­nej osi.
Le­karz uderzył głową w ścianę tram­wa­ju i wszys­tko w jed­nej chwi­li zgasło.

***

Czte­rech mężczyzn spuszczało na li­nach brązową trumnę w głąb ziemi. Tuż obok łkała młoda ko­bieta ub­ra­na na czar­no ścis­kając smutną pięciolet­nią dziew­czynkę. Za­raz za ni­mi stał mężczyz­na w po­deszłym wieku trzy­mając moc­no swoją om­dle­wającą od łez żonę.
- Mój syn& - la­men­to­wała sta­ruszka  mój bied­ny sy­nek&
Po dru­giej stro­nie gro­bu stał młody mężczyz­na. Mil­czał, lecz w oczach miał łzy.
- Nig­dy Cię nie za­pomnę bra­ciszku& - pow­tarzał w myślach.
Wszys­tkich obec­nych łączył ból i wyr­wa w ser­cu po stra­cie ukocha­nego człon­ka rodzi­ny.
W końcu kil­ku mężczyzn zaczęło za­sypy­wać łopa­tami dół. W tej sa­mej chwi­li mała dziew­czyn­ka zaczęła głośno krzyczeć:
- Ma­mo! Oni za­kopują tatę! Cze­mu oni go za­sypują! Ra­tuj go!
Ko­bieta zak­ryła twarz dłońmi i moc­no zapłakała, jed­nak po chwi­li trochę się opa­nowała.
- Kocha­nie, ta­tuś nie żyje. Oni za­kopują ciało. Tam nie ma już ta­tusia. Ta­tuś jest w niebie.
Dziew­czyn­ka nic nie od­po­wie­działa. Wciąż nie wszys­tko ro­zumiała ale na swój sposób czuła ten sam ból co wszys­cy po­zos­ta­li.

Komentarze

annna97 świetne ;p
15/01/2013 18:02:18
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kikik.