Dzisiaj już z większym spokojem, ale nadal czujnie..
Nadal jestem w trakcie sesji, ostatnia prosta jest najtrudniejsza niestety.
Po ostatnim spotkaniu z moim prowadzącym, w końcu mogłem przeprnąć przez punkt mojej największej blokady- statystyki.
Teraz codziennie robię swoje, żeby zdążyć przed końcem sesji.
W pracy kolejny zakres dochodzi, z wizją że w końcu rozdzielą co mam na dwie osoby..
Zawsze jak coś ma się zesrać za przeproszeniem to idzie to w moje ręce.
I wtedy jakoś wychodzi. ;)
Z czasem zacząłem się dystansować. Jakby "to nie mój cyrk, nie moje małpy" wkońcu doszło do zrozumienia..
Postępująca znieczulica jest praktyczna.
Trochę mi jeszcze brakuje do spokoju, na razie cieszę się z odzyskanej przestrzeni, która mi sprzyja w skupieniu się na różnych zadaniach.
Mam parę pomysłów na aranżację przestrzeni, ale to pewnie dopiero w drugiej połowie roku, pewnie na wakacje.
Tyle..