Po mojej przerwie..
Po mojej majówce więc i tu wrócę żeby wrócić do robienia czegoś zupełnie dla siebie.
Od października w sumie nie wiele się zmieniłem. To tylko kwestia ludzi będących wokół mnie i tego jak delikatnie obchodzę się z moimi dłużnikami.
Dodając jeszcze fakt wielkiej czystki w mojej pracy i tego że i ja mogę się załapać jest dla mnie o tyle irytujący że zawsze chciałem odejść na własnych zasadach.
Obecnie jestem na etapie że nie wiem, ale powoli mogę się dowiadywać jak czystka obejmuje inne wydziały. Jednocześnie jestem już z tym na tyle pogodzony że w głowie opracowuje plan strategii żeby mniej więcej wiedzieć co w przypadku najgorszego.
Przynajmniej już nie muszę być na tabletkach.
Wiecie że ostatnio odkryłem dopiero na czym naprawdę polega pozytywne myślenie?
To nie fizyka kwantowa, a zawsze uważałem to za coś niewłaściwego, zwłaszcza w obliczu porażki czy czegoś co się aktualnie spier*oliło. Martin Seligman pomógł mi zrozumieć że mimo wszystko tylko spokój może nas uratować, tak w dużym skrócie. I że bezradność to klatka nie do pokonania gdy wisi nad nią widmo bycia nikim.
To że między ludźmi jest tak duży kontrast może przyprawiać o zawroty.
Dlatego osąd pozostawię innym.. Zastanawiam się tylko czy prawda ma zawsze rację bytu.. Czy warto walczyć o zadośćuczynienie?