Jakoś się zbieram do napisania czegoś, zbieram i zebrać się nie mogę. Mam wrażenie, ze się troche artystycznie wypaliłam i bardzo źle mi z tym. Siedzę za to i czytam coraz to nowe książki. Aktualnie męczę "Zagubieni w Tokio" M. Bruczkowskiego. Polecam gorąco, bo Marcin to mój dobry znajomy, a poza tym pióro ma lekkie i przyjemne...
Do tego wszystkiego spędzam całe dnie w mieszkanku. Małe bo małe, ale najważniejsze, że swoje. Nawet wojny z TePsa jakoś nie potrafią mnie zrazić (taaa... prosze bardzo, ścigajcie sobie abonenta za niezapłacone rachunki... mam podać alejkę i dokładny adres cmentarza?). Poza tym w mieszkanku leży małe, różowe pudełeczko PS2 zwane, od którego oderwać się nie mogę. A najbardziej to oderwać się jest mi ciężko od pewnego pana, który w nim mieszka. Tak tak moi państwo. Kath stała się konsolomaniaczką z krwi i kości, do tego zauroczona barbarzyńskim "duchem sparty". Krew leje się strumieniami a ja chcę tylko więcej i więcej... Już nie mogę się doczekać, jak wpadnie w moje stęsknione łapki część druga owej gry. Mniam.... :] Coraz rzadziej w domu rodziców przebywam, a coraz częściej z prawie mężem nocujemy i balujemy na Wiejskiej. Chętnych na kolejne imprezy zapraszam, bo po ostatniej parapetówie wina zostało więcej niż kupiliśmy. A patrząc na to, że towarzystwo wyszło mocno wstawione, znak to, że goście szczodrze nas obdarowali.
Nie tylko twórczo - artystyczny ale i pracowniczy kryzys przeżywam. Nic mi się nie chce i tęsknię za kilkoma dni spokoju. Co by tak zaszyć się w mieszkanku, przykryć kołdrą, a nos poza nią wyściubiać tylko po to, żeby napić się pożądnej kawy (z nowiutkiego ekspresu ^^), wyciągnąć na szybko coś z lodówki (nasza, własna!!!), pójść tam, gdzie król piechotą chadza, a potem spowrotem do łóżeczka, oczywiście bez towarzystwa prawię mężusia się nie obędzie
A w czerwcu Kraków do nas przyjeżdża. No może nie cały. Sztuk jeden, Mazzim zwanym.... imprezy do białego rana, szpilanie na konsolach, alkohol lejący się hektolitrami, no i oczywiście ploty, he he Oj będzie się działo...
No to żegnam się i w objęcia Morfeusza odchodzę, bo z rana do roboty jechać niestety trzeba.... buziaki for you all ^^