Łatwo jest powiedzieć że wszystko w porządku, a w środku , aż krzyczeć, błagać o pomoc. Nie radzę sobie, to jest pewne. Na wakacjach byłam w górach, z dziadkiem od strony taty i bratem. Idąc przez Krupówke z nimi, powiedziałam że idę się sama przejść. Dziadek powiedział że mam pół godziny. Poszłam na jakiś mostek , 10 min drogi od Krupówki. Zapaliłam sobie i szedł jakiś chłopak. Na oko miał 17 lat. Patrzył się na mnie, a ja na niego. Podszedł do mnie i powiedział że mam zgasić tego papierosa, odpowiedziałam mu że nie. Dziwne, ale prawdziwe. Pocałował mnie. Tak najzwyczajniej w świecie. Jakbyśmy znajli się bardzo długo. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Byliśmy potajemnie razem, tak ukrywaliśmy się przed całym światem. Fakt, faktem. Znaliśmy się dopiero parę godzin. Jednak coś między nami zaiskrzyło. Czułam że to ten jedyny. Niestety nic nie trwa wiecznie. Musiałam wyjechać, ponieważ byłam tam tylko na 2 tygodnie. Pierwszy raz widziałam u chłopaka łzy. Wiedziałam że będziemy za sobą tęsknić. Wiec wyjechałam. Obiecał że będzie pisał, dzwonił. Tak, jak obiecał tak zrobił. Ale tylko przez jeden miesiąc. Potem zobaczyłam jego zdjęcie z dziewczyną. Zapytałam go od ilu są razem. 2 lata. Serce mi pękło na pół. Bawił się mną. To było pewne przecież. Bo jak mógł naprawdę pokochać dziewczyne w trampkach, dresach i związanych włosach? Lepiej przecież wybrać jakąś rozkapryszoną dziunie w miniówce. Ale tacy chłopcy są. Potrafią bawić się dziewczynami. Choć czasem i dziewczyny bawią się też chłopakami.
+miło mi będzie jeśli dodasz mnie do znajomych.