photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 WRZEŚNIA 2012

7.

Moje rozmyślenia na temat młodości. Szłam dziś ze znajomymi przez miasto i widziałam dzieci przy fontannie. Śmiały się głośno z tego że rzucały kamienie do wody. Dla mnie wydaję się to trochę głupie i bez sensu. Lata młodości mijają bardzo szybko. Raz siedzimy w piaskownicy robiąc babki z piasku, a 10 lat później pijemy samotnie najtańsze wino rozmyślając nad życiem jakie jest bez sensu. Oddałabym wszystko żeby wrócić to tych beztroskich czasów kiedy największym kłopotem było to w co ubrać lalkę. Myślałam że teraz dzieci są takie nie wychowane i beznadziejne, widząc dziś te na mieście zmieniłam zdanie. Nadal są uśmiechnięte. Moje dzieciństwo było inne. Musiałam szybciej dorosnąć. Ciągłe kłótnie rodziców nie dawały mi spokoju. Pamiętam jak raz na sylwestra mama wyszła z pracy wcześniej żeby kupić fajerwerki i zrobić nam niespodzianke. Faktycznie zrobiła miłą niespodzianke. Tata jednak był innego zdania. Krzyczał na nią , i ją bił. Pamiętam ten strach w jej oczach jak by to było wczoraj. Powiedziała żebym z siostrą i bratem poszli do pokoju i nie oglądali tego. Nawet z pokoju było słychać każde słowo. Wtedy nie nawidziałam mojego ojca. Chciałam go zabić, mimo że miałam z 5 lat dopiero. I to nie był jedyny raz kiedy się tak kłócili. Potem za parę lat wyprowadziliśmy się z mamą i rodzeństwem do innego miasta. Układało nam się dobrze, tata się zmienił nie do poznania. Przestał tyle pić, odwiedzał nas, zabierał nas na wycieczki. Wybaczyłam mu , ponieważ byłam jeszcze mała. Ich rozwód przeżyłam okropnie, płakałam po nocach. Kochałam ich oboje, bo to byli moi rodzice. Mama stwierdziła że wyprowadzamy się na drugi koniec Polski do jej taty, czyli mojego dziadka. Po wyprowadzce było to samo, tylko tym razem w wykonaniu dziadka. Pił i palił przy nas nawet. Codziennie nowa 0.7 , paczka fajek to był standart. Mimo mojego młodego wieku wychodziłam rano i wracałam wieczorem , niechciałam na to patrzeć. Patologia powiecie. Być może, ale jednak rodzina. Po roku dziadek zmarł, na raka. Wiedział o nim od 3 lat, a mimo to nie leczył się. Przykro mi było , bo mamie było bardzo ciężko, została sama z nie spłaconymi rachunkami jego. Wiodło nam się cienko. Nie raz brakowało na chleb. Po roku było już dobrze. Ale zaczełam się kłócić z mamą. O byle co. Pamiętam że raz poszło o to że źle posładałam ubrania. Takie błahe rzeczy. Po takich kłótniach nie odzywałyśmy się minimum tydzień do siebie. Raz tak było że przez 3 tygodnie nawet słowa ze sobą nie zamieniłyśmy. Postanowiłam wtedy że wyprowadzę się do taty. Po tygodniu spakowałam się i przyjechał po mnie na dworzec. Mama odwożąc mnie nie odezwała się nawet słowem. Na koniec jak wsiadałam powiedziała coś w stylu że jak chce to zawsze mogę do niej wrócić, ja odpowiedziałam że nawet nie mam zamiaru , powiedziała słowa które zabolały mnie mocno. Powiedziała że ona mnie nie chce. Znienawidziłam ją. Nie odzywam się z nią do dziś. Wiem że może myślicie że to głupie, bo to moja mama. Szanuje ją, ale nie chce jej znać. Za takie słowa każdy by znienawidził.

Komentarze

solgud Jejjj *-*
dodajemy?
30/09/2012 13:41:07
malvvia fajne.
wbijesz do mnie ? ^^
29/09/2012 21:41:28
paramorelove fajne;D
29/09/2012 21:36:38
nochybanieej Klikam " fajnie "
i liczę na rewanż ; *
+ dodajemy ? : )
29/09/2012 21:25:44
karuzelauczucbejbe jasne ;)
29/09/2012 21:26:17
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika karuzelauczucbejbe.