Szyby okien zalewają się łzami, błyski na niebie rozświetlają ciemność co chwilę.
Moje oczy nie płaczą, choć ciemną duszę raz po raz rozjaśniają przebłyski sumienia.
Dlaczego nie mogę być jak natura?
Nazbieram sobie żalu, smutku, złości, poprzeplatam samotnością. Uformuję wielką cierpiącą chmurę. Będę mroczna, groźna, nieujarzmiona...
i wybuchnę!
grzmotem, błyskawicą i płaczem.
Płaczem tak rozdzierającym serce, jak nigdy dotąd.
Mam zakwasy sumienia