Wiem, że mogłabym pisać. Chociażby sama dla siebie, stworzyć w końcu coś od początku do końca, po kawałku, bo wpadają mi do głowy fragmenty życia, które mogłabym opisać.
Jestem na to niestety za leniwa i strasznie mnie to smuci.
***
Do babci przyjechała jakaś daleka rodzina z okolic Olkusza.
Zasiedliśmy więc z ciocią (?) Zosią i kuzynem (?) Mateuszem oraz z dziadkiem Mańkiem i rozpoczęliśmy dywagacje.
Ja: Ja przepraszam, ale ja w ogóle nie wiem, jakie nas łączą więzy rodzinne.
Ciocia: Bo to daleka rodzina jest. Bo Mateusz jest synem córki brata babci Kasi.
Ja: Aha, czyli jest pokolenie wyżej?
Ciocia: Nie, no jak to...
Dziadek: Czekaj no, to Bronek jest dziadkiem żony Zbyszka?
Mateusz: No tak.
Dziadek: No, czyli Piotr jest dla Julii wujkiem.
Ja: A babcia Kasia to jest moja prababcia, a taty babcia...
Ciocia: To ja już nic nie wiem.
No tak, grunt, że rodzina w komplecie.