Po chwili dziewczyny wybiegły z pomiędzy drzew z Maćkiem i Alexem. Marta niosła niewielkiego czekoladowego torta, a Eliza 2 szampany.
- łał to, dlatego chciałyście się tu umówić? Zapytałam.
- no wiesz, innej spokojniejszej miejscówki nie znamy.
- No, to Lena chcieliśmy cię pożegnać, będzie nam Ciebie brakowało, ale na szczęście istnieje takie coś jak telefon.
Chłopaki podeszli do mnie z prezentami. Maciek dał mi wielkiego, białego pluszowego misia, a Alex piękny srebrny naszyjnik z serduszkiem. Podziękowałam im za prezenty, były przecudne, nawet się tego nie spodziewałam.
-tu nie ma miejsca, żeby pogadać, więc pójdźmy do mnie na podwórko zaproponowałam.
Wszyscy się zgodzili i szliśmy w stronę domu. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Dotarliśmy do domu wszyscy usadowili się na podwórku, a ja z Martą poszłyśmy po talerzyki i nóż. Wyszłyśmy pokroiłam torta i podałam każdemu, Maciek otworzył szampana i rozlał go w plastikowe kubeczki. Siedzieliśmy tak do 22, nawet nie zauważyłam, kiedy mama przyszła. Siedziała w salonie, bo do nas nie zaglądała.
- No to my już będziemy się zbierać powiedzieli wszyscy chórem.
- Tak mi się z wami miło siedzi, ale fakt już 22 a na mnie jeszcze czeka pakowanie rzeczy, z salonu łazienki itd.
- No widzisz dobrze się składa.
Wyściskałam Maćka i Alexa i powiedziałam, że jak dojadę to napiszę do nich sms-a. A z dziewczynami miałam zobaczyć się jeszcze jutro.
- To, co o 13 na skateparku ok?
- Okej, okej.
Dziewczyny poszły razem z chłopakami, a ja zaczęłam sprzątać ze stolika. Przyszła do mnie mama i pomogła mi, więc było trochę szybciej. Zamieniłam z nią parę słów i poszłam się wykąpać. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać, bo i tak mój pokój był prawie pusty. Rano obudziła mnie stojąca nade mną mama. Była jakaś 9, nie miałam zamiaru jeszcze wstawać, ale jak pomyślałam, ze tyle jeszcze do pakowania szybko zmieniałam zdanie. Wstałam ubrałam się w dresy i top, zjadłam kanapki z pomidorem i poszłam do łazienki sprzątać do pudeł kosmetyki. Mama zbierała wszystko z salonu. W miarę sprawnie nam poszło, bo ok. 11 30 wszystko było spakowane. Mamie nie chciało gotować się obiadu, więc zamówiła coś z chińskiej knajpki. Nasz `obiad` miał być za 15 min. Rozmawiałam z mamą, o której mamy wyjeżdżać. Dowiedziałam się, że po 19. Zjadłam szybko obiad pozmywałam i poszłam się wyszykować. Tak, w sumie nie miałam, co na siebie założyć, ale to szczegół. Wyszłam z domu i szłam w kierunku skateparku. Spotkałam dziewczyny idące.
- Cześć wam, idziemy do kawiarni, czy gdzieś, bo jest taki upał, że masakra?
- nie ma sprawy to, do której idziemy?- Zapytała Ania
- do tej tutaj na rogu.
- no to chodźcie.
Weszłyśmy do kawiarni, ja zamówiłam LATE, Ania MOKATE, Eliza, cappuccino, a Marta małą czarną. Mówiłam im, o której mamy wyjechać. Zjadłyśmy jeszcze szarlotkę z lodami i wyszłyśmy na krótki spacerek. O 17 miałam być w domu pomóc mamie nosić pudła do Samochodu. Ten krótki spacerek trwał prawie 2 godziny. Było jakoś przed 17, więc musiałam iść. Pożegnałam się z dziewczynami.
- dobra lecę dziewczyny.
- jejku kiedy do nas przyjedziesz? Już za tobą tęsknimy.
- jeszcze nie wyjechałam, a pytacie, kiedy przyjadę zaśmiałam się.
- to może wy mnie odwiedzicie, przyjedziecie pociągiem.
- zobaczymy.
Wyprzytulałam każdą z osobna, łzy leciały mi po policzkach. Odchodząc powiedziałam, że bardzo je kocham
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
PISZE:Mija