O N A
Dzień był pochmurny, schowana za szalikiem błąkała się po parku. Zatopiona w myślach nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Słuchawki w uszach i telefon w dłoni idealnie separowały ją od codzienności. Szła bez celu, nie oglądając się, co jakiś czas zerkała tylko na swoje kroki. Szła i nuciła pod nosem znaną piosenkę. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie szczęśliwej, lecz wewnątrz jej głowy kłębiły się setki myśli. Coś nieustannie przerywało jej radość i zakłócało spokój. Co takiego musiało się wydarzyć, co nie pozwalało jej żyć pełnią życia? Podeszłam bliżej, krucha blondyneczka słysząc moje kroki zmieniła tempo chodu. Bałam się że pobiegnie i nigdy nie dowiem się przed czym ucieka, więc zwolniłam by pozwolić jej powiększyć odległość. Podążając za nią, zastanawiałam się jak jej pomóc. Chciałam za wszelką cenę odebrać jej polowe zmartwień i wtedy pozwolić odejść. Nigdy wcześniej nie widziałam tej dziewczyny, zapamiętałabym ten wyraz twarzy i zapadnięte od bólu policzki. Przez całą drogę uważnie obserwowałam jej kroki, były niepewne, każdy kolejny różnił się od poprzedniego. Rozmyślania przerwał mi dźwięk telefonu, ktoś próbował skontaktować się ze śledzoną przeze mnie dziewczyna...jednak bezskutecznie. Każde połączenie przerywał dźwięk czerwonej słuchawki. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. Przy dziewiątym razie przestałam już liczyć, a dziewczyna przestała odrzucać połączenia. Stanęła na moście, wyjęła z lewej kieszeni płaszcza niewielkie pudełeczko, w którym coś zadrżało. Patrzyła na nie parę chwil, a gdy w końcu zamachnęła ręką by wyrzucić je do stawu, coś ją zatrzymało i w ostatniej chwili chwyciła pudełeczko mocniej. Stała nieruchomo, starając się dostrzec coś w oddali. Poprowadziłam swój wzrok za jej wzrokiem z nadzieją, że ujrzę to samo. Nieopodal mostka spacerowała para ludzi. Szli za ręce, wysoki brunet i niewiele niższa brunetka. Wyglądali na zadowolonych. Przyglądając się im nie zauważyłam, ze dziewczyna z mostu zniknęła mi z widoku. Energicznie rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny. Zmierzała ona w kierunku pary, nie spuszczając z nich wzroku. Bez chwili zastanowienia ruszyłam za nią. Powolnym ruchem ręki wyłączyła muzykę i chwyciła pudełeczko. Odważnie idąc na wprost dwojga ludzi, wzięła w wolną dłoń telefon, wykręciła numer i całą cisze zagłuszył dźwięk wychodzącego połączenia. Gdy w słuchawce usłyszałam niewyraźny głos na twarzy dziewczyny zagościł uśmiech, a jej rozmowa przepełniona była śmiechem. Nie słyszałam co mówiła. Prowadząc rozmowę coraz bardziej zbliżała się do pary ludzi. Odwracając uwagę od dziewczyny, przeniosłam wzrok na nadchodzącą parę. Twarz dziewczyny nie wyróżniała się niczym szczególnym, sprawiała raczej wrażenie niepewności. Większe zainteresowanie wzbudziła we mnie twarz chłopaka, wpatrywał się w idącą przede mną dziewczynę jednocześnie ignorując tą, która trzymała jego dłoń. Wiedziałam, że nie mogą być sobie obcy. W chwili gdy się mijali dziewczyna dyskretnie wsunęła mu pudełeczko do lewej kieszeni jego spodni. Przechodząc obok siebie spuścili wzrok na ziemie. Nie wiedziałam co myśleć, usiadłam na pobliskim murku i dyskretnie obserwowałam dalszy ciąg wydarzeń. Nikt nie stanął, nikt się nie odwrócił, nie istniało żadne zawahanie w ich gestach. Obserwowana przeze mnie dziewczyna usiadła na trawie, zakończyła rozmowę telefoniczną i chowając telefon do płaszcza spuściła wzrok. Wydaje mi się, że w jej oczach pojawiły się łzy, lecz odległość ograniczyła mi pewność. Skierowałam wzrok na chłopaka. Ściskając w kieszeni pudełeczko puścił rękę partnerki i energicznie sięgnął po telefon. Nie widziałam dokładnie co robił, ale trzymał go w dłoni jakiś czas po czym odkładając go na miejsce, po omacku odszukał dłoń kobiety, z którą spacerował. W tym samym czasie sygnał wiadomości zadźwięczał w czarnym płaszczyku. Powolnym i zrezygnowanym ruchem wysunęła telefon z etui i zaczęła czytać. Możliwe, że była to wiadomość, którą prawdopodobnie nadał chłopak spacerujący w pobliżu. Swój wzrok skierowałam na jej twarz. Usta wygięły się w delikatny uśmiech, a w oczach pojawiły się iskierki nadziei. Uniosła głowę ku górze i z uśmiechem na twarzy wyszeptała "dziękuje". Nad jej ciałem zapanował niesamowity spokój. Nie odpisując na wiadomość delikatnie wsunęła telefon na swoje miejsce. Siedziała tak jeszcze parę minut, po czym energicznie podniosła się z ziemi i ruszyła przed siebie. W trakcie wstawania jej uwadze umknął telefon wypadający z kieszeni wprost na trawę. Powędrowałam w stronę telefonu najszybciej jak potrafiłam, podniosłam go z trawy, oczyściłam delikatnie z ziarenek piasku i na ekranie ujrzałam tekst. Na miniaturowym zdjęciu zamieszczonym nad treścią wiadomości rozpoznałam bez problemu bruneta z parku. " I love YOU...not her... " . Nie zrozumiałam całej tej sytuacji. Może i nie dowiem się kim są dla siebie, ani co znajdowało się w pudełeczku. Na dzień dzisiejszy wystarcza mi uśmiech dziewczyny i pewność, że jest szczęśliwa...
-A.