"Staying in my play pretend
Where the fun ain't got no end
Can't go home alone again
Need someone to numb the pain"
Przechodziłam niedaleko i postanowiłam, że sprawdzę co u niej. Zastałam ją leżącą na dużym łóżku, z słuchawkami w uszach i pustym wyrazem twarzy. W pokoju panował totalny chaos, ubrania leżały na nocnym stoliku, kosmetyki porozrzucane po toaletce, stos kartek na biurku i puste butelki po alkoholu przy drzwiach. Zastanawiałam się przez chwilę co mogło się stać i w tym momencie zauważyłam, że dziewczyna co chwila nerwowo na dźwięk wiadomości, łapała za swojego smartfona, odkładając go na miejsce z tym samym pustym wyrazem twarzy co wcześniej. Stojąc przy niej zaledwie 10min, czynność tą powtórzyła wielokrotnie. Nie rozumiem. Przecież skoro pojawia się dźwięk wiadomości, to poprawcie mnie jeśli się mylę, ale oznacza to, że ktoś pisze, tak? Wiec dlaczego emocje na jej twarzy nie ulegały zmianie ? Widziałam przecież, że coś odpisywała, a mimo to zdałam sobie sprawę, że tu chodzi o coś innego. O innego adresata. Inny przebieg rozmowy. Inne literki, wyrazy, zdania. Spojrzała na mnie wzrokiem tak pustym i nieobecnym, że postanowiłam dowiedzieć się dokładnie co się stało. Otworzyłyśmy wino, ja nie piłam i odniosłam wrażenie, że jakoś bardzo jej to nie przeszkadza. Opowiadała mi o pewnym wyjściu, pewnym chłopaku, pewnej sytuacji. Z całej tej chaotycznej i niespójnej z powodu kolejnych lampek wina wypowiedzi, dokładnie zrozumiałam sytuacje. Znałam ją już na tyle dobrze, że w pierwszych zdaniach jej opowieści widziałam ją po raz kolejny u boku niewłaściwego faceta. To dla niej tak typowe, że nawet nie byłam zaskoczona. Opowiadając mi o całym tym dniu jej wahania wypowiedzi były przerażające. Tak jakby coś nie pozwalało jej się z tego do końca cieszyć. Tak jakby coś blokowało jej wspomnienia i tłumiło emocje związane z tym dniem. I gdy już na jej twarzy pojawiał się uśmiech, zostawał momentalnie bombardowany przez sytuacje z dnia dzisiejszego. Pare razy przestawała mówić, brała w tym czasie łyk wina, zaglądała w telefon, bądź zwyczajnie zapalała papierosa. Pare razy z jej ust padły słowa "dam sobie spokój", "odpuszczę", "poczekam" itp., ale zaraz po tym w kolejnym zdaniu pojawiało się jakieś cholerne "a jeśli?" i całe jej postanowienia z wcześniejszych słów burzyły się, jak domek z kart stawiany przez 3latka. W sumie to wydaje mi się, że liczyła na to, że to ja podejmę za nią decyzje. I podjęłabym, gdybym tylko mogła. Ale wiem co nastąpiłoby potem. Z wielkim żalem i rozgoryczeniem wystartowałaby w moją stronę, nie przebierając w słowach, krzycząc, że poddałam się, kiedy jeszcze mogła walczyć i zrobić coś by choć zbliżyć się do tego o czym rozmawiałyśmy całą noc. Następnie nastałaby fala samokrytyki, obwiniania się i rozważania tych sytuacji, z których zrezygnowała idąc za moją radą. Tylko po to by w jakimś stopniu przestać czuć się samotna. By mieć cząstkę szczęścia, którym świat codziennie wywiera na niej presje. By przez chwilę osiągnąć stabilizację, o której od dawna marzy. By mieć pewność, że dzwoniąc o 3 w nocy, jej telefon zostanie odebrany. By idąc gdzieś razem ze znajomymi miała swoje plus jeden, z którym tak cholernie dobrze by się bawiła. By świat choć na chwilę zwolnił i dał jej się tym nacieszyć, mimo, że w każdej chwili będzie mogła to stracić.
Zasnęła... jedyne co mogłam dla niej zrobić, to sprawić, że rano nie będzie pamiętała co jej się śniło...
... i może chociaż trochę poprawię jej dzień.
Inni użytkownicy: kowalski33lucas25mati1990balanonymous02221bobo21jankowiakpaulimyskax3alexcvbogna123lollypoplollypop
Inni zdjęcia: Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebelGryzmoły felgebelM.M martawinkel