Rozjebka.

Kolejny wpis.

Od jakiegoś czasu nie mam za bardzo kiedy wstawiać zdjęcia.
Przez ostatnie dwa tygodnie czułam się wspaniale, wszystko szło tak jak powinno, wszystko się układało i myślałam, że wkońcu będzie wszystko okey no ale jak zwykle wszystko się rozsypało.

Życie po mału rozsypuje się na kawałki. Powinnam chyba już się do tego przyzwyczaić.

Mój Skarb bardzo mnie wspiera i dziękuję mu za to, ale jakoś mój uśmiech z twarzy znikł od wczoraj. I uważam że już pewnie się nie pojawi. To wszystko boli ale co zrobić.

W środku czuję, że muszę wziąć się w garść ale nie potrafie. Zawsze jakoś dawałam radę ale teraz już pasuję. Wszystko zgasło. Wypaliłam się totalnie.

Mam już dość tego pieprzonego życia. Niedługo serducho stanie. Nie mam już sił ani ochoty na nic, totalnie na nic.

Nie wiem czy jeszcze uda mi się pozbierać. Aż chce się tylko wyć i siedzieć w pokoju, żeby się wyciszyć i zapomnieć o wszystkim.

Idę odpocząć, póki jeszcze mogę.