Ostatnie dni dają wiele nowych spraw, myśli i możliwości... Natłok spraw sprawia, że się nie wyrabiam, nie mam czasu dla najbliższych i tym samym relacje, które chce zachować w jak najlepszym stanie, kruszą sie... Mam nadzieję, że długo to nie potrwa i wszystko się naprawi. Choć nie dawno zostałam wyprowadzona z błędu, że chyba sobie na to poczekam i poczekam i poczekam... Ktoś, potrzebuje jeszcze więcej czasu, oddala się, wszystko tak jakby się kruszy by znów się mogło skleić... Ciągle miałam wrażenie, że to moja wina... Lecz może i moja... Choć zawsze coś jest po obu stronach... Lecz czy w tym przypadku....
Ktoś kto jest mi bliski wciaż się miota, zastanawia się nad wyborem innej drogi.... A ja nie moge zrobić nic, zostaje mi tylko czekanie, na wiadmość jaką decyzję podjął...
Dziś usłyszałam, że nie umie mi powiedzieć, żebym dała mu czas... Więc powinnam wcale nie pisać ?